sobota, 20 grudnia 2014

Oda do kolekcjonera

W latach młodości wiele godzin poświęciłem na tworzenie poezji. Był to czas kreatywny a romantyzm przeplatał się wówczas z brutalną rzeczywistością. Kilka dni temu postanowiłem napisać coś jeszcze, tym razem poświęconego kolekcjonerom i ich kolekcji. Mam nadzieję, że odnajdziecie coś dla siebie. Wiersz ten jest daleki od doskonałości i ukończenia, dlatego jestem otwarty na Wasze pomysły, za które dziękuję.

Był sobie raz kolekcjoner niezwykły
co pieniądze i czas na rzeczy wymieniał
gdyż wśród kolekcji czuł się w pełni bezpieczny
to w niej przecież porządek i sens odkrywał

na wczasy nie jeździł, oszczędzał
żył skromnie i ciężko pracował
lokalne targi staroci, wyprzedaże garażowe
to na nich będąc czuł się w swoim żywiole

negocjował i kupował, kolekcję powiększał
świat przedmiotów mu drogich upiększał
licytował z pasją, w gorączce snajpera
cel swój starannie i długo namierzał

gdy kolejny okaz w kolekcji się pojawia
w szeregu dumnie swe pionki wystawia
szachownica swą wyjątkową wartością zachwyca
sentyment i dumę kolekcjonerowi przemyca

w domowym zaciszu nad kolekcją się pochylał
w pocie czoła jej fragmenty układał
danych i informacji zewsząd wyszukiwał
i z precyzją naukowca opisywałt

trofea czułą opieką i sentymentem otacza
każdemu szczególne miejsce w witrynie wskazuje
z  śmiechem i skromnością mędrca zaznacza
że chętnie na nie zaoszczędzony grosz wydaje
 
życie bez błogiego zbieractwa byłoby możliwe
lecz kolekcjoner do takiej uwagi się nie kwapi
jest to zajęcie szczytne i historycznie troskliwe
istnieje też szansa, że jego piękno ten świat zbawi
 
czym byłoby życie kolekcjonera bez jego błogiego zajęcia
talią bez króla, krówką bez mleka, tygodniem bez niedzieli
księżycem nigdy w pełni, sportem bez rywalizacji i zacięcia
poświęć więc chwilę i pozdrów tych wiecznych marzycieli

sobota, 13 grudnia 2014

Pasja i dylemat Paszczaka

Jakiś czas temu miałem okazję wygłosić wykład oraz poprowadzić warsztaty dla dzieci poświęcone kolekcjonerstwu. Najmłodszej grupie odczytałem poniższy fragment, lubianej przez wiele dzieci, opowieści o Muminkach. Następnie dzieciaki miały za zadanie zastanowić się, co mógłby kolekcjonować Paszczak i narysować trzy propozycje nowej kolekcji. Pomysły dzieci były arcyciekawe, podobnie zresztą jak wykonanie. Kolejne pomysły, jak rozwijać kolekcjonerską świadomość u dzieci już wkrótce! Tymczasem zachęcam do przeczytania poprzedniego wpisu o kolekcjonerstwie wśród dzieci

 

(...) Paszczak szedł z założonymi do tyłu rękoma i ze wzrokiem wbitym w ziemię. Muminek i Panna Migotka zgrabnie podjechali do niego z obu stron i jednocześnie zawołali: "Dzień dobry!"
- Ach! - krzyknął Paszczak. - Jakżeście mnie przestraszyli! Nie powinniście mnie tak zaskakiwać. Szkodzi mi to na serce.
- Ach, przepraszam - powiedziała Panna Migotka. - Czy wiesz, na czym jedziemy?
- Coś nadzwyczajnego! - powiedział Paszczak. - Ale tak się przyzwyczaiłem do tego, że robicie nadzwyczajne rzeczy, że nic mnie już nie zdziwi. Poza tym czuję się dziś bardzo nieswojo - dodał.
- Dlaczego? - spytała Panna Migotka ze współczuciem. - W taki piękny dzień?
Paszczak potrząsnął głową. - I tak nie zrozumielibyście mnie - powiedział.
- Postaramy się - powiedział Muminek. - Czy znowu zgubiłeś jakiś rzadki znaczek?
- Przeciwnie - odpowiedział Paszczak ponuro. - Mam wszystkie. Wszystkie, co do jednego. Mój zbiór znaczków jest skompletowany. Niczego w nim nie brak.
- No, więc? Czemu się smucisz? - powiedziała Panna Migotka chcąc dodać mu otuchy.
- Powiedziałem przecież, że nigdy mnie nie zrozumiecie - mruknął Paszczak.
Muminek i Panna Migotka spojrzeli na siebie zatroskani. Przyhamowali trochę swoje obłoczki, by nie drażnić Paszczaka, i jechali tuż za jego plecami. Szedł wciąż przed siebie, a oni czekali, aż powie, co mu leży na sercu.
- Ha! Beznadziejne to wszystko! - zawołał w końcu Paszczak. A po chwili dodał: - Co to wszystko warte? Możecie wziąć mój zbiór znaczków na makulaturę!
- Ach! - zawołała Panna Migotka przerażona. - Nie mów takich rzeczy! Twój zbiór znaczków jest najpiękniejszy na świecie!
- Otóż to właśnie - powiedział Paszczak z rozpaczą. - Jest skompletowany! Nie ma takiego znaczka na świecie z błędem czy bez, którego nie posiadałbym w swoim zbiorze. Ani jednego! Co teraz pocznę!
- Zdaje mi się, że zaczynam rozumieć - stwierdził Muminek po głębokim namyśle. - Nie jesteś już zbieraczem. Jesteś tylko posiadaczem, a to wcale nie jest równie przyjemne.
- Tak - rzekł Paszczak z ciężkim westchnieniem. Stanął odwracając się do nich pofałdowaną w smutku twarzą. - To wcale niewesołe!
- Kochany Paszczaku - odezwała się Panna Migotka gładząc go ostrożnie po łapce - mam myśl! Może byś zaczął zbierać coś zupełnie innego, coś całkiem nowego?
- To rzeczywiście dobry pomysł - przy-znał Paszczak. Twarz miał jednak wciąż jeszcze pofałdowaną, ponieważ uważał, że nie wypada robić rozradowanej miny tak zaraz po tak wielkim smutku.
- Może by na przykład motyle? - zaproponował Muminek.
- To niemożliwe - odpowiedział Paszczak i zasępił się. - Zbiera je mój kuzyn ze strony ojca, a ja go nie znoszę.
- A może zdjęcia gwiazd filmowych? - podsunęła mu myśl Panna Migotka.
Paszczak w odpowiedzi prychnął tylko z pogardą.
- Może klejnoty? - doradzała dalej Panna Migotka. - Taka kolekcja nigdy nie ma końca. - Eh! - odparł Paszczak z niechęcią. - No, to już doprawdy nie wiem co - westchnęła Panna Migotka.
- Wymyślimy coś dla ciebie - pocieszał go Muminek. - Mamusia z pewnością będzie wiedziała. - Ale, ale... czy nie widziałeś czasem Piżmowca?
- Śpi jeszcze - odpowiedział Paszczak z żalem w głosie. - Powiedział, że nie ma żadnej potrzeby wstawać tak wcześnie, i myślę, że miał rację.
Powiedziawszy to, Paszczak podjął swoją samotną wędrówkę. Muminek i Panna Migotka skierowali swoje obłoczki ponad wierzchołki drzew i kołysząc się lekko, szybowali w blasku słońca. Rozmyślali wciąż nad tym, co Paszczak mógłby zbierać.
- Może ślimaki? - zastanawiała się Panna Migotka.
- Albo może guziki od spodni? - powiedział Muminek (...)


Fragment pochodzi z książki pt. W Dolinie Muminków autorstwa Tove Jansson; przekład Irena Szuch-Wyszomirska. Więcej na temat kolekcjonerskiej pasji Paszczaka i Wiercipiętka w książce „Kometa nad Dolina Muminków” oraz „Pamiętniki Tatusia Muminka” autorstwa T. Jansson!  

środa, 10 grudnia 2014

Srebrna łyżeczka do soli, Niemcy, 2010

Kilka dni temu zamówiłem łyżeczkę do soli wykonaną w Polsce w Gdańsku, choć wybite są na niej niemieckie punce (księżyc i korona) używane po 1886 roku i używane również współcześnie. Próba srebra to .800 – czyli najniższy i jednocześnie najpopularniejszy w Niemczech standard srebra. Łyżeczka dobrze się prezentuje a jakość wykonania jest zadowalająca, choć mogła by być lepiej dopracowana. Domniemane inicjały złotnika to MK.


Waga (5,1 grama) łyżeczki jest odczuwalna w ręku. Szerokość czerpaka wynosi 15 mm a długość łyżeczki 72 mm. Wzór łyżeczki jest charakterystyczny dla epoki secesji (niem. Jugendstil). Łyżeczka jest nowa i sztucznie oksydowana. Wylicytowana za około 35 zł.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Prywatne muzea i wirtualne kolekcje

Tysiące mniejszych bądź większych prywatnych kolekcji rozsianych po Polsce i świecie rzadko kiedy prezentowana jest szerszej publiczności. Większość z nich dociera wyłącznie do bliskiego kręgu kolekcjonera – rodziny i  odwiedzających go znajomych. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, choć za najczęstszy problem można uznać skromny zbiór i niedostateczne warunki ekspozycyjne, w tym obawa przed potencjalnymi złodziejami. Współcześnie pewnym niskokosztowym rozwiązaniem jest wykorzystanie Internetu i stworzenie zbioru wirtualnego, gdzie pierwsze skrzypce grają zdjęcia i opisy eksponatów. Ta forma prezentacji niewątpliwie ogranicza pełne zmysłowe poznanie kolekcji jednak ma swoje niekwestionowane zalety, a mianowicie:
  • umożliwia nieograniczony czas zwiedzania 24/7,
  • ułatwia komunikację pomiędzy kolekcjonerami czy pasjonatami,
  • stanowi często jedyną szansę zaistnienia kolekcji i kolekcjonera w zbiorowej świadomości,
  • pozwala zwiększyć zasięg/popularność kolekcji, choć wiele zależy od środków finansowych na promocję, jakości kolekcji i formy ekspozycji oraz popularności dyscypliny kolekcjonerskiej,
  • pozwala szybko dotrzeć i pogłębić wiedzę z zakresu danej kolekcji, choć wiele zależy od opisu kolekcji, eksponatów i jakość zdjęć,
  • pozwala łatwo katalogować zbiory, dowolnie je segregować, odpowiednio otagowywać itp.,
  • niskie koszty prezentacji kolekcji.
Od kolekcjonera i jego koncepcji zależeć będzie czy wybierze gotowe rozwiązanie w postaci serwisów umożliwiających prezentację wirtualnych kolekcji czy też zdecyduje się na krok zbudowania własnej strony internetowej umożliwiającej mu większą elastyczność i niezależność. Osobiście wybrałem to drugie rozwiązanie, choć potencjał rozwoju platform kolekcjonerskich oceniam jako duży i gdyby tylko odpowiadały mi warunki na nich panujące to zdecydowałbym się również na to rozwiązanie.

 
Technologia  idzie do przodu, całkowite zwirtualizowanie własnej domowej kolekcji jest kwestią czasu. Przedsmakiem możliwości są stacjonarne muzea/galerie w wirtualnej ich odsłonie. Przykładem niech będzie tu projekt google'a "Cultural Institute", w którym to wiele instytucji kulturalnych oferuje zwiedzającym swoje kolekcje. Można nie tylko zwiedzić galerię sztuki czy muzeum, ale również poznać szczegóły każdego eksponatu z osobna – szczególnie polecam dzieła oznaczone "Gigapixel", co oznacza bardzo dużą elastyczność w skalowaniu danego dzieła i zobaczenia nawet najmniejszego paprocha  (vide obraz Konstantina Makovskiego pt. "A Boyar Wedding Feast" (1883)

Specjalnych platform, na których można prezentować swoje zbiory jest niewiele. Na rynku polskim wyróżnić należy MyViMu, który to serwis umożliwia tworzenie własnych wirtualnych muzeów z podziałem na kolekcje. Mimo wielu funkcji, najważniejsza kwestia, a więc graficzna prezentacja eksponatów pozostawia wiele do życzenia. Zdecydowanie lepiej pod tym kątem wypada pinterest, który również może być potraktowany przez kolekcjonerów jako alternatywne narzędzie prezentacji zbiorów, tym bardziej, że ma globalny i dużo większy zasięg niż lokalny MyViMu (według alexa.com 26 miejsce vs 564108 w rankingu światowym stron internetowych), choć pod kątem funkcjonalności jest uboższe niż MyViMu.  


MyViMu próbuje zagospodarować ważną, w mojej ocenie, niszę, jednak obecny kształt serwisu wymaga poważnego przemyślenia. Kilka rzeczy może bowiem działać na użytkownika zniechęcająco. Po pierwsze, MyViMu umieszcza na każdym zdjęciu eksponatu własny znak wodny. Ponadto niektóre zapisy regulaminu są dość kuriozalne. Na przykład zabrania się "prowadzenia działań i publikacji treści mających na celu deprecjonowanie Serwisu oraz naruszanie dobrego imienia Właściciela Serwisu" – taki zapis ma niewątpliwie charakter uznaniowy i można zaryzykować, że wolność słowa kolekcjonerów jest ograniczana i że konstruktywna krytyka może skutkować usunięciem naszego zbioru z takiego serwisu. Nie podoba mi się również komercyjny zapis mówiący o tym, że zabrania się: "promowania za pośrednictwem Serwisu innych stron lub usług, bez zgody Właściciela Serwisu również rejestracji loginów w postaci adresu www" uznaję za krzywdzący dla osób mających tak jak ja swój własny blog. Czekam więc na pojawienie się atrakcyjnej alternatywy.

Koniec końców, wirtualna prezentacja zbiorów powinna stanowić dopełnienie fizycznej kolekcji, a nie ją zastępować. Brakuje w przestrzeni publicznej miejsca, w którym kolekcjonerzy różnych dziedzin mogliby wystawiać swoje kolekcje nie martwiąc się przy tym o ubezpieczenie swoich zbiorów i dając szansę innym na jej zobaczenia. Inicjatywa powinna mieć charakter oddolny i prywatny. Obawiam się jednak, że obecnie panująca biurokracja oraz wysokie podatki od nieruchomości dla firm skutecznie ją blokują. W tym przypadku zbiór umieszczony w Internecie to bardzo kuszące rozwiązanie.

sobota, 22 listopada 2014

Łyżeczka "miniaturka" do soli, Birmingham, Anglia 1884

W zimowe dni, źródła, w których zaopatruję się w nowe łyżeczki do soli, gwałtownie się kurczą i praktycznie ograniczają się do serwisów aukcyjnych. Są tygodnie, w których nie sposób trafić na coś interesującego, a w innych jest ich relatywnie sporo. Tak, jak wspomniałem wcześniej w poprzednim tygodniu udało mi się nabyć kilka ciekawych łyżeczek. Jedną z nich jest prosta w swojej konstrukcji angielska łyżeczka do soli, która powstała w Birmingham w roku 1884 w czasach wiktoriańskich. Łyżeczka ma długość 54 mm, natomiast czerpak średnicę 14 mm. Waga łyżeczki to tylko 2,2 grama - jest to najlżejsza łyżeczka w mojej kolekcji. Konstrukcja łyżeczki jest niezwykle prosta, czerpak jest idealnie okrągły, a trzonek wykonany jest z srebrnego drutu o średnicy ok. 2 mm zakończony kuleczką.


Twórcą łyżeczki do soli jest manufaktura Horace Woodward & Co - Edgar Finley & Hugh Taylor. Widać, że czarka łyżeczki jest lekko skorodowana, co często ma miejsce w przypadku tych łyżeczek, ponieważ sól połączona z wilgocią wyjątkowo źle obchodzi się ze srebrem.

środa, 19 listopada 2014

Łyżeczka do soli, Charles Murat, Paryż, Francja, XIX/XX w.

Dziś mam do zaprezentowania srebrną łyżeczkę do soli w stylu rasowej secesji. Motyw wijących się pnączy kwiatów jest cechą charakterystyczną tej epoki, która swoją świetność przeżywała we Francji w latach 1890-1910. Łyżeczka została wykonana przez paryskiego złotnika Charles Murat, który swój warsztat w Paryżu (Francja) posiadał od 1897 roku.


Długość łyżeczki wynosi 73 mm, szerokość czerpaka to 15 mm, a waga 4,2 grama.

niedziela, 16 listopada 2014

Kolekcja solniczek w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce

Dzisiaj, w dzień wyborczy i wolny od pracy, wybrałem się wraz ze swoją rodziną do Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce. Gwoździem programu była stała wystawa kolekcji solniczek  mieszcząca się na pierwszym piętrze najstarszej (środkowej) części Zamku Żupnego, który od końca XIII w. do 1945 roku był siedzibą zarządu krakowskich żup, czyli kopalni i warzelni soli w Bochni i Wieliczce.


Jak można przeczytać na oficjalnej stronie muzeum:
Muzeum gromadzi solniczki od 1972 r. w ostatnim okresie zwracając uwagę przede wszystkim na cenne i wyjątkowe obiekty. Obecnie kolekcja solniczek liczy ok. 500 zabytków, powstałych od XVII w. do czasów współczesnych. Obejmuje solniczki wykonane z porcelany, srebra, cyny, szkła, drewna i fajansu, jak również z rzadziej stosowanych materiałów, np. kości, kwarcu i macicy perłowej. W bardzo zróżnicowanym zbiorze znajdują się solniczki pojedyncze, występujące parami, w kompletach do przypraw, a także pochodzące z zastaw stołowych. Są to głównie wyroby znanych europejskich wytwórni: niemieckich, rosyjskich, francuskich, angielskich, austriackich i polskich. Dzieła barokowe, klasycystyczne, empirowe, secesyjne i współczesne pozwalają prześledzić zmiany form solniczek w różnych wiekach.
Przyznacie, że opis wystawy jest na tyle zachęcający, że ściągnąłby kolekcjonera z najdalszego zakątka Polski. No, może z Małopolski. Na pewno zawiera wiele atrakcyjnych słów kluczowych. W rzeczywistości jednak kolekcja jest nad wyraz skromna. Zawiera się w jednym pomieszczeniu i składa się nie z 500 eksponatów, a tylko ze 184. Łatwo można było to obliczyć, bo każdy eksponat jest numerowany i bardzo skromnie opisany. Rozumiem jednak, że kurator liczył osobno pary, łyżeczki do soli, podstawki itp., choć nie stanowiłyby one wówczas całości. Owszem, kilka solniczek wyjątkowo mi się podobały, ale nie można ich uznać za unikatowe. Szacuję, że potrzebowałbym około roku, aby podobną, a nawet ciekawszą kolekcję stworzyć a jej koszt wyniósłby 55-75 tys. zł. Jestem więc zawiedziony, choć takie wypady zawsze inspirują i ukierunkowują własną kolekcję.







sobota, 15 listopada 2014

Łyżeczka do soli, 13 łut, Polska, XVIII/XIX wiek

Kolejna srebrna łyżeczka, która dotarła do mnie w tym tygodniu pochodzi z Europy z przełomu XVIII i XIX wieku. Łyżeczka wykonana jest ze srebra próby 13 łut (ang. loth), co oznacza 13/16 czystego srebra, czyli  w systemie obecnie stosowanym odpowiada to próbie 812.5 (‰).

Łyżeczka ma długość 6 cm a czerpak średnicę 1,9 cm. Jej waga to 4,9 grama. Poza oznaczeniem "13" łyżeczka nie posiada innych znaków, co utrudnia jej dokładną identyfikację. Być może pochodzi z terenów obecnej Polski lub Niemiec.

środa, 12 listopada 2014

Łyżeczka "miniaturka" do soli, Empire, Francja

Kolejna łyżeczka, która dotarła do mnie w zeszłym tygodniu pochodzi z Francji i jest bardzo podobna do łyżeczki opisywanej we wpisie pt. "Dwie srebrne łyżeczki do soli, Norwegia i Francja". Kształt łyżeczki jest identyczny, obie różni jednak znak wytwórcy oraz dekoracja na rączce (obie w stylu empire). Łyżeczka ma długość 7 cm a czerpak szerokość 1,44 cm. Waga jest nieco niższa i wynosi 4,77 grama. Wykonana ze srebra próby 950.

wtorek, 11 listopada 2014

Łyżeczka "miniaturka" do soli, Sheffield, Anglia 1879

W poprzednim tygodniu udało mi się nabyć kilka ciekawych łyżeczek poprzez serwisy aukcyjne. Dwie już dotarły, pozostałe zaś są w drodze. Dziś zaprezentuję Wam jedną z nich, która bardzo przypadła mi do gustu. Chodzi o angielską łyżeczkę do soli, która powstała w Sheffield w roku 1879 w czasach wiktoriańskich. Choć łyżeczka ma długość 6 cm a czerpak średnicę 1,7 cm, to łyżeczka jest bardzo solidna a jej waga 5,4 g jest wyraźnie odczuwalna. Zasadniczo potwierdza się, że im starsza łyżeczka tym większa jej masa. 


Twórcą łyżeczki do soli jest manufaktura "JFF FF", należąca do braci Fenton: John Frederick Fenton & Frank Fenton, którzy założyli swój warsztat 1875 roku w South Moor Works, Earl Street, Sheffield, Anglia.

środa, 5 listopada 2014

Wywiad: Joanna Chyła i jej kolekcja solniczek

Chciałbym się z Wami podzielić moim najnowszym odkryciem, a mianowicie sylwetką oraz kolekcją Pani Joanny Chyły z Sopotu. Kolekcja Pani Joanny liczy obecnie ponad 2600 sztuk solniczek pochodzących z kilkudziesięciu różnych krajów. Solniczki stare i nowe wykonane z porcelany, porcelitu, szkła, plastiku, drewna i metalu. Kolekcja pięknie wyeksponowana, tematycznie uporządkowana, dostępna dla ciekawych jest efektem niemal 35 lat zbierania.

Poniżej krótki wywiad z Panią Joanną. Dziękuję za poświęcony czas i ciekawą historię Pani Joanno!

—  Kiedy i jak zrodziła się w Pani pasja kolekcjonowania solniczek? Czy pamięta Pani swoją pierwszą solniczkę w kolekcji?
— Moja kolekcja miała początek w 1980 roku, dokładnie w sierpniu, jak powstała Solidarność. Opowiem jak było, poszłam na spacer z przyjaciółką, przechodziłyśmy koło kiosku ruchu, do którego następnie weszłyśmy. Na półce stały figurki i świnki. Pytam Pani co to jest. Pada  odpowiedź – solniczki. Był to chłop i kobitka, no i świnka. Od tego się zaczęło a chłop i kobitka otrzymali imiona - Adam i Ewa. Wyglądali jak pierwotni ludzie, z listkiem na intymnych miejscach. Wówczas nie było żadnych solniczek, a te wyjątkowo mi się spodobały. Były po prostu inne, ciekawe. Potem gdzieś pojechałam na wakacje, następne kupiłam w Cepelii w Kazimierzu Dolnym. Przywiozłam je do domu i tak było już ich kilka. Rodzina podpatrzyła rosnącą kolekcję i również przywiozła kilka egzemplarzy jeżdżąc po Polsce. Jak było ich coraz więcej, to zaczęłam chodzić na rynek w Sopocie i kupowałam, a pasja to taka, że jak zobaczyłam jakąś figurkę, kaczkę zwierzaka i tak dalej, to tylko sprawdzałam czy ma dziurki i koreczek. Chodziłam na ten rynek w każdy dzień targowy; nazwali mnie solniczką.

Solniczki pochodzą nie tylko z rynku, bowiem gdziekolwiek wyjeżdżałam, to zawsze przywoziłam ze sobą solniczki. Był czas, że jeździłam do Niemiec wtedy RFN. Tam również chodziłam na tzw. flohmarkty i kupowałam solniczki. Bardzo się cieszyłam, że kolekcja się powiększa; uwielbiałam je oglądać zanim wróciłam do domu. W domu zaś mąż musiał się nagłowić w jaki sposób te solniczki wyeksponować.

Nie tylko ja kupowałam solniczki. Robiła to cała rodzina, znajomi, znajomi dzieci. Jak tylko ktoś się dowiedział, że je zbieram to starał się mi coś kupić, przywieźć z podróży. Do mojej kolekcji przyczyniło się bardzo wiele osób.


—  Jakie solniczki z Pani zbioru są dla Pani szczególnie ważne?
—  Solniczki dla mnie szczególnie ważne oznaczone są na mojej stronie [http://www.solniczki.pl] symbolem "naj" i jest ich około stu. Solniczki są przeważnie porcelanowe, wykonane z kamionki i porcelitu. Są też szklane, drewniane, stalowe, platerowe i srebrne. Jest też trochę starych, ale na tym się nie znam, jakie mają pochodzenie i czy są wartościowe.

—  Czy poza solniczkami coś jeszcze Pani kolekcjonowała/kolekcjonuje?
— Nic innego poza solniczkami nie kolekcjonuję; nie starczyłoby miejsca na coś jeszcze, a i tak nie mam już miejsca na nowe solniczki.

—  Jak Pani bliscy odnoszą się do Pani kolekcji solniczek? Jak zmieniało się ich podejście do niej z perspektywy czasu?
Rodzina moja jest zadowolona, że mają taką kolekcjonerkę. To oni mnie namówili, abym zgłosiła się z moją kolekcją do Guinnessa, co zresztą powiodło się dwa razy. Szczególnie jestem dumna z drugiego rekordu, który został wpisany do Księgi Guinnessa na jej 50-lecie. Oni sami do mnie napisali, że jeżeli się moja kolekcja powiększyła, to proszą o przesłanie wszystkiego jak na zasadach, co poprzednio. Zrobiłam wszystko co trzeba, no i jestem w złotej księdze Guinnessa. Był to był rok 2005. 

Poza tym mój zięć trzy lata temu założył mi stronę internetową, gdzie widnieje cała moja kolekcja. Jeśli pojawiają się kolejne solniczki wówczas robię zdjęcia i dodaję je do kolekcji na stronie. Wszyscy mówią, żebym się nie przejmowała, że ktoś w Ameryce ma więcej; ty za to masz najwięcej w Europie i Polsce - podkreślają.

—  A jak dokładniej wyglądała procedura zgłaszania i weryfikowania rekordu przez zespół Guinnessa?
Jeśli chodzi o Guinnessa to wchodziło w to liczenie solniczek przez dwie niezależne osoby, ale ważne z pieczęcią i stanowiskiem. Oczywiście zdjęcia; za pierwszym razem na płytce. Opisane wszystkie solniczki, łącznie z podanie ich źródła, tak jak jest to na mojej stronie. Dodatkowo dwie publikacje z gazety lub TV. Te z gazety były przetłumaczone. Wykaz solniczek musiał być również w języku angielskim.

—  Czy zna Pani innych kolekcjonerów tego typu przedmiotów?
Nie spotkałam się, żeby ktoś akurat zbierał solniczki. Znam za to kolekcjonerów, którzy zbierają dzwonki, żelazka, dziadki do orzechów. Znajoma np. zbiera wszystko co jest związane z lwem.

— Co mogłaby Pani doradzić początkującemu kolekcjonerowi?
— Początkujący kolekcjoner musi mieć pasję, to bardzo pomaga.

— Czy ma Pani jakieś marzenie związane z kolekcją, które chciałaby Pani spełnić?
— Chciałabym, aby moja kolekcja nie została zaprzepaszczona jak po mnie zostanie.

Na koniec mini-reportaż TVP Gdańsk w formie wideo, w którym w całej okazałości można podziwiać kolekcję Pani Joanny. Obiecuję, że jak będę w Sopocie, to odwiedzę Panią Joannę i wykonam zdjęcia jej kolekcji.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Władysław Kopaliński o łyżce i soli

Władysława Jana Stefczyka większość zna pod pseudonimem Władysława Kopalińskiego (1907–2007). Osobistość to znana głównie za sprawą kilku językowych dzieł, w szczególności zaś "Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych" czy "Podręcznego słownika wyrazów obcych". W dobie Internetu oraz Wikipedii twórczość Kopalińskiego powoli odchodzi do lamusa. Większość jego książek jest niedostępna w sieci nad czym można ubolewać, bo niektóre tytuły z pewnością zasługują na szersze poznanie, tym bardziej, że język, którym operuje Kopaliński jest niezwykle atrakcyjny, także dla młodego odbiorcy.


Jedna z ciekawszych pozycji autorstwa Kopalińskiego nosi tytuł "Opowieści o rzeczach powszednich". W książce tej autor popisuje się swoją wyobraźnią i erudycją na temat przedmiotów codziennego użytku nakreślając ich historyczne uwarunkowania. Pisze tu o chlebie, soli, kawie, zegarku, kapeluszu, obuwiu, gazecie, róży, lampie i wielu innych przedmiotach. Z uwagi na moje zamiłowanie do łyżeczek przytoczę Wam, co Kopaliński miał do powiedzenia o łyżkach a prawi o nich co nieco w podrozdziale "sztućce i naczynia". Mam też nadzieję, że zachęci to kogoś do sięgnięcia po tę pozycję, która można obecnie kupić m.in. na allegro za kilka złotych. 
"Sądzić należy, że wynalazek trzech podstawowych sztućców  – noża, widelca i łyżki – nie przyszedł naszym przodkom do głowy jako nagłe objawienie. Jego podstawowa idea mieści się przecież w naszych rękach. Garść jest protoplastą łyżki, palce – widelca, a cała ręka, umiejąca drzeć, rwać, rozszarpywać mięso - noża. Teraz należałoby się zastanowić, który z tych trzech przedmiotów wynaleziono najpierw. Zdaje się nie ulega wątpliwości, że pierwsza była łyżka, której pierwowzorów nie brak w otaczającej przyrodzie, jak choćby na plaży – wydrążone przez wodę kamienie lub muszle o nieskończonej rozmaitości kształtów. (...)

Pierwsze zrobione całkowicie przez człowieka łyżki lepiono z gliny, a potem wypalano, obie części – czerpak (czarkę) i trzonek (rękojeść, rączkę) – razem; później wykonywano je z kości lub drewna. Noży z brązu użytkowano już 3500 lat temu powszechnie w Europie i Azji, a gdy poznano też inne metale, sztuka wykuwania ostrzy rozwinęła się w Chinach, Indiach i Europie. Starożytni Egipcjanie używali łyżek z brązu do różnych celów: do posiłków, do kosmetyków, do palenia kadzidła w świątyniach (...). Grecy i Rzymianie mieli już łyżki z brązu i srebra. Wiele kościanych łyżek rzymskich miało otwór pośrodku czerpaka – cel tego otworu jest nie rozwiązaną do dziś zagadką dla uczonych. (...)

Srebrne łyżeczki miały pierwotnie długie, spiczaste czerpaczki; u schyłku średniowiecza czarki stały się głębsze i bardziej owalne. Dobrane pod względem kształtu i dekoracji komplety łyżek i widelców pojawiają się w połowie XVIII wieku. (...)

Warto na koniec dodać, że według statystyki UNESCO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Oświaty, Nauki i Kultury) z lat sześćdziesiątych XX wieku, 46% ludzi na świecie jadło wówczas palcami, 35% pałeczkami, a tylko 19% za pomocą łyżki, widelca i noża."
Pozwólcie jeszcze, że podam jeszcze kilka cytatów odnoszących się do soli. W końcu kolekcjonuję łyżeczki do soli i jakieś ciekawostki o soli warto tu przytoczyć.
(...) Innym jeszcze dowodem szacunku, jakim cieszyła się sól, jest przesąd znany już w starożytnym Rzymie, że rozsypanie choćby odrobiny soli na stół jest złym znakiem, albo, jak to się już dziś częściej mówi, zapowiedzią kłótni. Zmarnowanie jakiegoś cennego przedmiotu bywa niekiedy rzeczywiście powodem wymówki i sprzeczki.

Kto jadł z kimś »chleb i sól«, witał »chlebem i solą«, ten wchodził z nim w ścisłe związki. Słowo »sól« zyskało dodatkowe znaczenie szacunku i honoru w językach starożytnych i nowożytnych. Do dziś mówią Arabowie: »sól jest między nami«, »kocham Cię jak sól» (...) Kiedy Biblia mówi o »przymierzu soli«, ma na myśli trwały nieodwołalny związek. konserwująca moc soli przeniesiona została w sferę duchową; uważano, że sól ma siłę oczyszczania duchowego. Do dziś dzieci Beduinów naciera się solą zaraz po urodzeniu, rzymscy katolicy używają soli przy chrzcie jako symbolu czystości. Do dziś nie zaginął obyczaj wrzucania garstki soli do trumny, gdyż sól, jako symbol nieśmiertelności, ma odstraszać diabła. Przysłowie polskie »zjesz beczkę soli nim poznasz dowoli« (drugiiego człowieka) znane jest od czasów starożytnych we wszystkich językach europejskich.

O ludziach najcenniejszych, najwartościowszych, o wybrańcach mówi się niekiedy, że są »solą ziemi«, a więc czymś najcenniejszym. Powiedzenie to bierze się z Ewangelii, gdzie Jezus powiada do apostołów: »Wy jesteście solą ziemi«.
Źródło: W. Kopaliński, Opowieści o rzeczach powszednich, Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1987.

piątek, 24 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Zmieniając postać rzeczy

W poprzednich przemyśleniach wspomniałem już o tym, że kolekcjonerstwo skupia się wokół fizycznie istniejącego przedmiotu. Idźmy zatem dalej. Ów przedmiot codziennego użytku, wytwór ludzki, fragment przyrody za sprawą człowieka zmienia swoją pierwotną funkcję stając się przedmiotem kolekcjonerskiej pasji angażującej czas, pieniądze oraz myśli i emocje. I choć człowiek oszukał przeznaczenie przedmiotu to dzięki niemu zyskało ono podziw i rodzinę. Przedmiot stanął na muzealnym piedestale i stał się częścią zbioru wypełniającego osobistą przestrzeń życiową kolekcjonera i często oddziaływającą na jego bliskich. I choć zmieniono postać rzeczy, to nie wyrwano jej z korzeniami. Wręcz przeciwnie – kolekcjoner odtwarza kontekst i historię życia przedmiotów zwracając przy tym baczną uwagę na wszelkie niuanse i pokrewieństwa.


I choć sprawcą wszechrzeczy jest Bóg, to to co pcha człowieka w rozwijaniu kolekcji to ta wewnętrzna ciekawość eksploracyjna połączona z imperatywem poszukiwania związków i dążeniem do możliwie różnorodnej pełni. A żeby nie było zbyt metafizycznie, to człowiek ma skłonność do samowarunkowania, w którym każdy przejaw wzrostu i rozwoju kolekcji tożsamy jest z nagrodą, a więc zalewającą nasz umysł falą endorfin. I pod tym kątem niewiele różnimy się od zakupoholików i innych chochlików. Uzależniamy od siebie przedmioty i jednocześnie uzależniamy się od nich. Jest to symbioza i choć niedoskonała to jakże przyziemna i ludzka.

Jedną z kluczowych myśli, jaka przyświeca kolekcjonerowi to ocalić przedmiot od zapomnienia i zniszczenia. Przedmiotom ofiarowywane jest nowe życie, jakże odmienne od dotychczasowego. Niedotykalskie, ale podziwiane. Mam jednak nadzieję, że w niebie nie będziemy zamykani w klaserach, gablotkach czy witrynach. Kolekcjonerstwo pomaga ocalić od zapomnienia przedmioty, ale daje – nam osobiście – szansę zapomnieć, odstresować od pędzącego złożonego życia dziejącego się ponad to. Kolekcja daje nam poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Staje się naszym schronieniem.

wtorek, 21 października 2014

Niezidentyfikowana łyżeczka do soli, Francja

Kilka dni temu dotarła do mnie kolejna ciekawa pod kątem wzornictwa łyżeczka z Francji. I choć znak minerwy (próba srebra 800/1000) jest czytelny, to imiennik już nie. Nie sądzę też, aby zakup lepszego szkła powiększającego mogło pomóc dokonać identyfikacji znaku, co skazuje mnie na czekanie na pojawienie się na rynku tej samej łyżeczki z czytelniejszym znakiem. 


Podejrzewam, że łyżeczka została wykonana na początku XX wieku, co sugeruje jej kwieciste wzornictwo trzonka (rączki). Czerpak ma wzór muszli. Waga łyżeczki to 4,5 grama, 68 mm długości i 18 mm szerokości.

sobota, 18 października 2014

Łyżeczka do soli, secesja, lilie wodne, Francja

To już kolejna ciekawa łyżeczka do soli z motywem roślinnym na rączce pochodząca z Francji. Tym razem mamy najprawdopodobniej do czynienia z lilią wodną lub przywrotnikiem. Piękna ażurowa robota. Łyżeczka wykonana ze srebra próby 950/1000 waży 4 gramy i mierzy 5,7 cm. Oznaczona minerwą w ośmiokącie oraz imiennikiem "LC". Złotnik, który kryje się pod tymi inicjałami to Louis Coignet, który posiadał swój warsztat w Paryżu od 1893 roku. Łyżeczka wykonana na przełomie XIX i XX wieku.

środa, 15 października 2014

Łyżeczka do soli Gorham Sterling, USA

Kolejna łyżeczka kupiona w Stanach Zjednoczonych i zasilająca moją kolekcję została wyprodukowana przez jedną z największych manufaktur przedmiotów ze srebra na świecie. Mowa o Gorham, mającą swoją siedzibę w Providence, Rhode Island i działająca od 1831 roku. Firma została założona przez Henry L. Webster oraz Jabez Gorham.


Łyżeczka ma ponad sto lat a wygląda prawie jak nowa. Utrzymana jest w minimalistycznym stylu. Nie jest może zbyt urodziwa, ale swoją funkcję spełnia doskonale; jest wygodna w trzymaniu a sól daje się równie łatwo nabierać. Na łyżeczce wybity jest napis STERLING oraz znaki rozpoznawcze manufaktury Gorham wykorzystywane pod koniec XIX wieku. Ponadto na uchwycie widoczne są wygrawerowane inicjały SF * B. Waga łyżeczki to 3,5 grama, długość zaś 7 cm. 

poniedziałek, 13 października 2014

Napisy na łyżkach staropolskich

Jak wspominałem we wpisie zatytułowanym "Łyżki i łyżeczki pamiątkowe" przed 1700 rokiem łyżka stanowiła rzecz osobistą, którą noszono przy sobie zatknięte za pas. Zygmunt Gloger w "Encyklopedii Staropolskiej" z 1903 roku pisze o łyżkach następująco:
Do wybitnych sprzętów stołowych polskich należały w XVI i XVII w. łyżki srebrne a niekiedy i cynowe, różniące się zupełnie kształtem swym od dzisiejszych. Czerpaki miały one szerokie a płytkie, często wewnątrz wyzłacane, trzonki proste, przy osadzie i na końcu rzeźbione. Na łyżkę taką można było nabrać bigosu i kaszy dużo, ale polewki niewiele. Gołębiowski tak pisze w dziełku swojem „Domy i dwory” o nakryciach stołów w dawnej Polsce: „Chleb na talerzu przykryty był serwetą maleńką; kładziono łyżkę tylko, bez noża i widelca, każdy je bowiem z sobą przynosił. Na łyżkach bywały napisy, to stosujące się do tego, ażeby powściągnąć od kradzieży, to zawierające ogólne prawidła.”


Następnie autor podaje przykłady tych napisów. Oto one:
  1. Pamiętaj, człowiecze – że cię nie długo na świecie.
  2. Mnie kto skryje – bardzo mój pan bije.
  3. Nie kładź mię zanadra – bym ci nie wypadła.
  4. Pierwsza potrawa – szczerość łaskawa.
  5. Bez łyżki zła strawa – chociaż dobra potrawa.
  6. Trzeźwość, pokora – rzadka u dwora.
  7. Kto komu jamę kopa – sam w nię wpada.
  8. Nie przebierać, gdy coć dadzą. Kiedy cię za stół posadzą.
  9. Dalić Bóg dary – używaj miary.
  10. Przy każdej sprawie – pomnij o sławie.
  11. Wszystko przeminie, sława nie zginie.
  12. Napoj pragnącego, nakarm łaknącego.
  13. Dasz Bogu prawie – oddać łaskawie.
  14. Nie opuszczaj cnoty dla pożytku.
  15. Gdy nie masz pieniędzy – przyucz się nędzy.
  16. Byś wszystko utracił – cnotę chowaj.
  17. Cnotę nad złoto przekładaj.
  18. Pamiętaj, żeś człowiek, jaki twój wiek.
  19. Dał ci Bóg dary, używaj miary.
  20. Złego zwyczaju strzeż się i w gaju.
  21. To prawy pan, kto baczy swój stan.
  22. Na to mię tu dano, aby mię nie brano.
  23. Wolno mną jeść, ukraść nie.
  24. Miła wieść, gdy wołają jeść.
  25. Kto mię stąd wyniesie, pewnie go dar wzniesie.
  26. Gdzie sobie radzi, tam spełnić nie wadzi.
  27. Miewaj na pieczy poczciwe rzeczy.
  28. Dobra żona – męża korona.
  29. Żak szkolny, jako wilk głodny.
  30. Dziatki moje, jedzcie tędy. A nie dbajcie o urzędy.
  31. Jedz mną a skromnie i nie myśl o mnie.
  32. U pijanicy niemasz tajemnicy.
  33. Szczerość będzie wdzięczna wszędzie.
  34. Bogu ufaj, w szczęściu nadzieje nie pokładaj.
  35. Poznać po mowie, komu płocho w głowie.
  36. Pokój czynić na mądrego zależy.
  37. Dla srebra kawalca obieszą zuchwalca.
  38. Kto nie dba o goście, w szkatule mu roście.
  39. O łyżkę nie prosi, kto ją z sobą nosi.
  40. Żywiąc pomiernie, bądź z każdym wiernie.

piątek, 10 października 2014

Łyżeczka do soli owinięta liściem paproci, Francja

Póki co nie opracowałem jakiegoś zunifikowanego systemu tytułowania wpisów prezentujących łyżeczki z mojej kolekcji. Podejrzewam, że blog zyskałby na przejrzystości, a ja nie musiałbym za każdym razem poświęcać tyle czasu na jego wymyślanie. Może czytelnicy mają jakiś pomysł?

Dziś mam łyżeczkę do soli oznaczoną minerwą w ośmiokącie, czyli wykonaną z próby srebra 950/1000. Jak to z francuskimi rzeczami bywa trudno jest mi odszyfrować imiennik. Na pewno jest na nim inicjał B (po prawej stronie) i chyba jakiś ptak po środku. Reszta jest totalnie nieczytelna. Chyba najwyższy czas na zakup mikroskopu.



Waga łyżeczki to raptem 3 gramy, a jej długość wynosi 6,8 cm. Posiada muszelkowy czerpak. Łyżeczka  jest ładnie wykonana, co zdradzają szczegóły. Kupiona na allegro za 66 zł. Drogo, ale jestem zadowolony z zakupu.

środa, 8 października 2014

Dwie srebrne łyżeczki do soli, Norwegia i Francja

Dziś dotarły do mnie dwie piękne łyżeczki do soli z dwóch różnych zakątków Europy. Obie były porządnie zapakowane i dostarczone przez pocztę polską.

Pierwsza z nich została wykonana przez manufakturę Thorvald Marthinse Sølvvare-Fabrikk leżącą w Tønsberg w Norwegii i działającą od ok. 1900 roku. Wykonana jest ze srebra próby 830. Wzór na łyżeczce to tzw. "Norskt Mønster", czyli róża wikingów. Wszystko ładnie oznaczone: NM (Norskt Mønster); 830 (próba srebra); S (srebro); puchar w owalu (znak wytwórcy używany w latach 1900-1925); 337. Waga norweskiej łyżeczki to 3,5 grama, wymiary: 5,8 x 1,6 cm.


Druga łyżeczka pochodzi z Francji i utrzymana jest w stylu empire. Znakiem rozpoznawczym jest francuski znak probierczy w postaci minerwy wpisanej w ośmiokąt (srebro próby 950/1000). Znaku wytwórcy nie jestem w stanie odczytać. Wydaje się jednak, że w rąb wpisane są litery A oraz G (ewentualnie C), a pośrodku znajduje się tarcza zwieńczona koroną. Zagadka, mam nadzieję, zostanie wkrótce rozwiązana, choć wstępna kwerenda wskazuje, że może to być dzieło złotnika Auguste Girard. Posiadał on swój warsztat w Paryżu i działał w latach 1921-1930. Waga łyżeczki to 5,2 grama, długość 6,9 cm a szerokość 1,6 cm.


W każdym razie śmieszne jest, jak destrukcyjne bywają francuskie znaki dla małych przedmiotów ze srebra. Francuzi, jak widać, nigdy się nie patyczkowali i wybijali próby w widocznych i odkrytych miejscach i to z takim impetem, że często przedmiot stawał się lekko zdeformowany, co szczególnie widać na łyżeczkach. Wzorem do naśladowania w tym względzie są niewątpliwie Brytyjczycy. Ich znaki są czytelne i bardzo umiejętnie wybijane.

poniedziałek, 6 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Noe pierwszym kolekcjonerem?

Kolekcjonera można scharakteryzować jako osobę tworzącą pewien zbiór. Może to być zarówno zbiór otwarty, jak i zamknięty. Przyjęło się, że kolekcjonować można przedmioty, a więc potocznie określane "coś". A zatem obiekt kolekcji powinien istnieć fizycznie i dać się opisać, scharakteryzować. Ten materialny element świata związany jest zarówno z materią ożywioną, jak i nieożywioną.


Wedle tej szerokiej definicji, kolekcjonerem nazwalibyśmy także Noego, który jednocześnie jest ojcem wszystkich kolekcjonerów. To on według biblijnej relacji posłuchał i uczynił wszystko, co mu Bóg przykazał (Stary Testament, Księga Rodzaju): 
"Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady. Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły".
Dalsze rozważanie tego przypadku byłoby z pewnością ciekawe, ale jednocześnie obarczone dużą dawką subiektywizmu. Bo czy kolekcjonerem można uznać osobę, która wykonuje czyjąś wolę i działa na czyjeś zlecenie? I czy można kolekcjonować istoty żywe, poniekąd je zniewalając? Choć kolekcja roślin nie wzbudza w nas takich emocji, to w przypadku zwierząt mamy już pewne opory. Ale czy ogrody botaniczne czy zoologiczne nie stanowią zbiorów? Chyba tak, podobnie zresztą jak zbiory muzealne, których początki przecież dawali właśnie kolekcjonerzy, oddani swojej pasji i gotowi oddać swoje zbiory publicznej/prywatnej opiece, co było oczywiście obwarowane licznymi paragrafami. A wszystko po to, aby dorobek życia nie został podzielony, wyprzedany czy trafił w niepowołane ręce.

Złoty wiek dla kolekcjonerstwa przypada na okres pierwszej fali globalizacji, która miała swój początek na przełomie XV i XVI wieku, a więc w czasach odkrywania nowych lądów i kultur oraz wzmożonej wymiany handlowej pomiędzy Europą a terenami kolonizowanymi. Żyłka kolekcjonerska głównie była widoczna u bogatych mieszczan i kupców takich narodowości jak Portugalia, Hiszpania, Niemcy czy Francja. Szczególne znaczenie odegrała jednak Holandia w XVI i XVII wieku, którego spora część arystokracji i mieszczaństwa posiadała w swoich domostwach tzw. Kunstkammer lub Wunderkammer czy to w postaci osobnego gabinetu osobliwości czy też specjalnie przygotowanej w celach ekspozycyjnych witrynie.

Była to swoista kolekcja dzieł sztuki, numizmatów, zabytków starożytnych, martwej natury, egzotycznych przedmiotów i innych osobliwości. Był to swoisty mikrokosmos w formie puzzli, którego można było podziwiać i wraz z dokładaniem nowych elementów łatwiej rozumieć. Często też w ich pobliżu właściciel tworzył własną biblioteczkę, która również pozwalała odkrywać świat i poszerzać horyzonty poznania aspirującego do oświecenia człowieka.To wszystko wywierało również piorunujące wrażenie u osób odwiedzających kolekcjonera, nie tylko świadczyła o jego statusie społecznym, ale również o ponadprzeciętnym intelekcie.


Ci z Was, którzy chcieliby obejrzeć na żywo "pokój kolekcjonera" z XVII wieku zachęcam do odwiedzenia Kamienicy Hipolitów w Krakowie, która jest częścią Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wstęp jest bezpłatny jeśli wybierzemy się tam w środę!

sobota, 4 października 2014

Wikipedia: Łyżeczka do soli i solniczka

Przed chwilą dodałem nowe hasło do polskiej Wikipedii. Chodzi oczywiście o hasło "łyżeczka do soli". Zobaczymy czy otrzyma akceptację społeczności w obecnej formie. Wygląda to tak:


Wcześniej dodałem również informacje odnośnie otwartego naczynia do soli (ang. salt cellar lub open salt) w haśle "solniczka" i jego wyparcia przez współczesną wersję solniczki (ang. salt shaker).


Ewentualne uwagi można przekazywać za pośrednictwem encyklopedii Wikipedia bądź w komentarzach poniżej.

środa, 1 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Warto mieć pasję!

"Kolekcjonerzy to ludzie szczęśliwi."
– Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832)


Kolekcjonerstwo spełnia co najmniej kilka istotnych funkcji w życiu człowieka, które kryją w sobie wiele pozytywnych cech. Są to m.in. takie funkcje jak:
  • estetyczna – ciekawość, działa na zmysły, stanowi dumę kolekcjonera, który widzi piękno
  • nostalgiczna – każdy przedmiot posiada swoją historię (pamięć) oraz kontekst społeczno-kulturowy. Kolekcjoner stara się go poznać i zrozumieć, dzięki czemu zachowuje od zapomnienia fragment rzeczywistości, który jest też namacalny przez innych. Można powiedzieć, że kolekcjonuje przeszłość i teraźniejszość w imię przyszłości.
  • pragmatyczna – kolekcja może i najczęściej posiada wymiar utylitarny, co przejawia się nie tylko we współtworzeniu przestrzeni mieszkalnej, ale również może być wykorzystywana do swoich pierwotnych celów. Dotyczy to m.in. ogólnych kolekcji z określonej epoki, np. Art Deco czy lat 60.
  • społeczna – wspólne zainteresowania łączą ludzi, ułatwiają nawiązywanie nowych kontaktów społecznych i tworzenie się społecznej sieci - wspólnotę kolekcjonerów, wokół której dochodzi do wymiany wiedzy i doświadczenia.  Obserwuje się to zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Ponadto specjalizacja w danej dziedzinie daje człowiekowi poczucie własnej wartości, który poprzez ten proces nie daje się łatwo zaszkodzić. łatwiej odnajduje się w społeczeństwie.
  • hedonistyczna – kolekcjonowanie nierozerwalnie wiąże się z przyjemnością, co pozytywnie przekłada się na motywację kolekcjonera i jego poczucie spełnienia. Radość może być czerpana z poszukiwania, odnajdowania, posiadania czy eksponowania własnej kolekcji. Także posiadana wiedza w danej dziedzinie i dzielenie się nią jest źródłem pozytywnych doznań. 
Ponadto kolekcjonerstwo uczy cierpliwości, wzmaga refleksyjność i poszanowanie wobec przyrody i wytworów człowieka. Jest świetną odskocznią od życia codziennego i niesie ze sobą wiele radości oraz satysfakcji. Jednocześnie kolekcjonerstwo może stać się obsesją za sprawą niuansów, które dostrzegamy w zdobytych przedmiotach. Pasja może być rozniecana wciąż na nowo w przypadku różnorodności i ciekawostek.

Kolekcjonerstwa nie należy mylić z syllogomanią, czyli kompulsywnym zbieractwem definiowanym jako obawa przed pozbyciem się czegoś użytecznego czy poczucie bezpieczeństwa zbudowane na posiadaniu różnych przedmiotów. Syndrom chomika ma to do siebie, że prowadzić do dezorganizacji życia i niekontrolowanego ograniczenia przestrzeni życiowej.

Kolekcjoner myśli i działa pod kątem rozwijania swojej pasji, co przejawia się nie tylko w ekspansji kolekcji, ale przede wszystkim w zdobywaniu wiedzy na jej temat. W każdym razie otaczamy się rzeczami, ich liczba dynamicznie rośnie, czasem tylko części się pozbywamy, aby niewiele później pobić rekord posiadanych przedmiotów i skonstatować, że potrzebujemy więcej przestrzeni.

Nieliczni zachowują wstrzemięźliwość, surowo kontrolując i redukując liczbę przedmiotów do minimum. Poczucie wolności czy swobody pomaga im przejść obok kaprysu, a czasem i wygody obojętnie. Co ciekawe minimalistyczny styl życia, podobnie jak kolekcjonerstwo może stać się filozofią życia, z której czerpać można wiele przyjemności. Ponoć szczęśliwszy jest nie ten, kto więcej posiada, ale ten kto mniej potrzebuje. Prawdziwe wydaje się to powiedzenie jednak dopiero na starość, gdzie życie ulega przewartościowaniu i wiele toczy się wokół bardziej fundamentalnych potrzeb.

poniedziałek, 29 września 2014

Ekspozycja: Kolekcja łyżeczek do soli w drewnianej ramie

Odpowiednia ekspozycja przedmiotów, które kolekcjonujemy ma przemożny wpływ na kierunek rozwoju naszej kolekcjonerskiej pasji, ale również na osoby postronne. Bardzo często bowiem, to zmysł wzroku stanowi inspirację i zaczątek nowej kolekcji.

Poniżej wycinek mojej kolekcji łyżeczek do soli w masywnej drewnianej ramie, która notabene została wykonana przez mojego dziadka w 1985 roku. Do wykonania projektu poza ramą oraz łyżeczkami potrzebne były: kartka bloku technicznego i guma klejąca (zwana również masą klejącą; dostępna w sklepie papierniczym). Wykonanie zajęło około 30 minut.



niedziela, 28 września 2014

Kolejna łyżeczka z kolekcji

Kolejna łyżeczka do soli w moim zbiorze również została przywieziona ze Stanów Zjednoczonych kilka lat temu. I to także współczesna reprodukcja łyżeczki z późniejszego okresu. Wykonana ze srebra próby .925 (sterling). Łyżeczka poza próbą 925 nie ma innych wybitych znaków. Waży 3,2 grama i mierzy 6,1 cm. Bardzo ładny okaz, żałuję, że mam tylko jeden. Mimo małych rozmiarów łyżeczka charakteryzuje się dużą szczegółowością. Piękny muszelkowy czerpak.


poniedziałek, 22 września 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Motywy powstawania kolekcji

Świat kolekcjonerów jest niezwykle złożony, co czyni to zjawisko jeszcze bardziej fascynującym. Można założyć, że kolekcjonerstwo jest kolekcjonerstwu nierówne, ponieważ jego źródłem są różne potrzeby i oczekiwania, które to determinują kierunek i podejście osoby do swojej kolekcji. Choć nie sposób omówić wszystkich motywów, to warto poznać wybrane aspekty kolekcjonerstwa, takie jak: nauka, inwestycja, pamiątka, pasja, fetysz czy dekoracja.


Kolekcjonerstwo jako pamiątka

Pamiątki to szczególny rodzaj kolekcjonerstwa opierający się na chęci zachowania fragmentu teraźniejszości i jego przywoływanie w dowolnej chwili w przyszłości. Kolekcja pamiątek może być tworzona w oparciu o rodzaj przedmiotu (pocztówka, koszulka, łyżeczka, magnesy na lodówkę, kamień itp.) lub określoną koncepcję podróżnika  (np. ikona designu odwiedzanego kraju). Pierwotnym motywem rozpoczęcia kolekcji jest potrzeba ocalenia od zapomnienia szczególnych fragmentów życia człowieka. Pamiątka ułatwia retrospekcję i stanowi ciekawy punkt odniesienia. 

Kolekcjonerstwo jako inwestycja 

Traktowanie przedmiotów rynku kolekcjonerskiego jako lokaty kapitału wymaga szczególnego podejścia. Preferencje inwestora muszą niejako wyprzedzać czas; inaczej mówiąc powinny wpisać się w kontekst i tendencje przyszłości. Wybór dziedziny kolekcjonerstwa zależy od inklinacji kolekcjonera, który najczęściej pragnie połączyć wzrost wartości z satysfakcją posiadania, oglądania czy eksponowania. Nie bez znaczenia jest też wiedza, zasobność portfela czy poziom akceptowalnego ryzyka.

Przyjemność z obcowania ze sztuką artystyczną czy dekoracyjną rekompensuje stosunkowo niską płynność rynku kolekcjonerskiego wynikającego z niszowości i dużej niepowtarzalności dóbr. Inwestor analitycznie i perspektywicznie podchodzi do własnej kolekcji na bieżąco korygując jej zasoby. Będąc świadomy jej aktualnej wyceny częściej jest skłonny ją zabezpieczyć czy ubezpieczyć.

Kolekcjonerstwo jako działalność naukowa  

Zarówno naukowiec, jak i kolekcjoner posiadają silne poczucie misji i niewyczerpaną ciekawość eksploracyjną. Celem podstawowym jest dążenie do prawdy, które objawia się chęcią możliwie głębokiego poznania i zrozumienia wybranego fragmentu rzeczywistości (świata). Sprowadza się to do poszukiwania informacji, odkrywania historii kolekcji, osadzenia jej w kontekście społeczno-kulturalnym, opisywaniu, katalogowaniu czy w końcu odtwarzaniu jej spójnej całości .

Typowy kolekcjoner-naukowca chętnie dzieli się swoją wiedzą i namiętnie poszukuje nowych wiadomości. Jednocześnie ma krytyczny stosunek do rozwoju własnej kolekcji, warząc jej jakość i oceniając reprezentatywność poszczególnych zdobyczy. W swoim działaniu stara się być systematyczny i możliwie perfekcyjny. Ponadto posiada wysoko rozwiniętą motywację poznawczą, napędzającą go do poszukiwania,  nowych wiadomości, odkrywania, usystematyzowania historii, poznawania historii rzeczy, ich dogłębnego opisania, fascynacją kuriozami.itp. Czynią go koneserem i kuratorem swojej kolekcji.

Kolekcjonerstwo jako dekoratorstwo

Kolekcja staje się często elementem wyróżniającym dane miejsce. Stanowi ważny, a często centralny punkt wokół którego dokonywana jest aranżacja wnętrza. W przypadku domostw dekorowanie wnętrza przedmiotami kolekcjonerskimi podkreśla indywidualizm gospodarza, sprawia, że wnętrza są bardziej przytulne i pełne ciekawych konwersacyjnych wątków. Poprzez kolekcje kreowana jest tożsamość miejsca, która zapada w pamięci chyba niemal każdemu gościowi. W przypadku miejsc publicznych, takich jak restauracje czy hotele dodatkowym celem jest przyciąganie konkretnych grup klientów. 

Tak więc dekorowanie wnętrz przedmiotami kolekcjonerskimi może być pobocznym elementem kolekcjonerstwa lub tylko działaniem wyłącznie się do tego sprowadzającym, a więc jedynie powierzchownym. Spotkać się już można z usługami dekoratorów wnętrz, które za nas sporządzą odpowiednią kolekcję i ją odpowiednio wyeksponują.

piątek, 19 września 2014

Srebrna łyżeczka do soli made in USA

Kolejna łyżeczka do soli, która znalazła się w moim zbiorze jako jedna z pierwszych, została przywieziona ze Stanów Zjednoczonych. Jest to współczesna reprodukcja łyżeczki z XIX wieku. Wykonana ze srebra próby .925 (sterling). Łyżeczka poza próbą 925 nie ma innych wybitych znaków. Waży 3,2 grama i mierzy 6,1 cm.




Niewątpliwie to Stany Zjednoczone mają największe bogactwo łyżeczek do soli ze srebra. Wystarczy wejść na portal aukcyjny ebay, aby się o tym przekonać.

wtorek, 16 września 2014

Literatura dla kolekcjonera łyżeczek

Książki są dla kolekcjonerów kluczowym obok Internetu źródłem informacji o ich pasji. Kolekcjoner łyżeczek ma dość ograniczoną biblioteczkę domową stricte związaną z łyżeczkami, ale dość obszerną jeśli chodzi o pokrewne tematy poświęcone np. srebrom, solniczkom, secesji itp. W takich książkach można spotkać kilka stron, czasem rozdział, który traktuje o łyżeczkach. To relatywnie niewiele, ale kolekcjoner jest niezwykle pazerny i kilka książek z literatury podstawowej zaspakaja tylko pierwszy głód.


Niestety, literatura dla kolekcjonerów zdominowana jest przez anglojęzyczne tytuły, rzadko kiedy tłumaczone na język polski z uwagi na potencjalnie mały rynek zbytu. Są to zatem książki, których cena dodatkowo podnoszona jest przez koszty sprowadzenia ich ze Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. Kolekcjonerzy łyżeczek powinni na pewno zwrócić uwagę na poniższe pozycje:
  • American Sterling Silver Flatware 1830s-1990s: An Identification and Value Guide, Maryanne Dolan (1992)
  • Collecting for Tomorrow. Spoons, Michael Snodin, Gail Belden (1976)
  • Sterling Flatware Identification & Value Guide, Tere Hagan (1999)
  • Spoons 1650-2000, Simon Moore (2005)
  • Sterling Silver, Silverplate and Souvenir Spoons With Prices (1996)
  • Spoons from Around the World, Dorothy T. Rainwater, Donna H. Felger (1992)
  • Collectible Souvenir Spoons. Identification & Values, Wayne Bednersh (1998)
  • American Spoons: Souvenir and Historical, Dorothy T. Rainwater, Donna H. Felger (1997)
  • Silverplated Flatware, An Identification and Value Guide, Tere Hagan (1990)
Osoby zainteresowany drewnianymi łyżkami z pewnością powinni sięgnąć po książkę autora Norman D. Stevens pt. A Gathering of Spoons: The Design Gallery of the World's Most Stunning Wooden Art Spoons.

niedziela, 14 września 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Dzieci a kolekcjonerstwo

Kolekcjonerstwo to szczególna choroba wieku dziecięcego (6–12 lat). Charakteryzuje się dużą zaraźliwością i tylko nieliczni wykazują się odpornością. Poza tym jest wyjątkowo długotrwała oraz pomocna w nawiązywaniu kontaktów i pielęgnowaniu pierwszych silniejszych więzi międzyludzkich. Co ważne przechodzi w stan uśpiony lub funkcjonuje w osłabionej formie przez okres dojrzewania, aby ostatecznie uderzyć ze zdwojoną siłą lub całkowicie usunąć się w cień. 


Na rozwinięcie się kolekcjonerstwa duży wpływ ma otoczenie. Dziecko odznacza się bowiem dużą podatnością na wpływy innych oraz panujące mody na kolekcjonowanie, które definiują w retrospektywie wspomnienia z lat dziecięcych. Są one relatywnie wyraźne i często obudowane dodatkowymi osobistymi historiami. W latach 90. najbardziej wyrazistymi wczesnoszkolnymi modami było kolekcjonowanie karteczek notesowych oraz naklejek (np. z owoców). Później doszły do tego wkładki z gum do żucia (m.in. Kaczor Donald i Turbo), znaczki, monety, puszki po napojach, muszelki czy kapsle lub nakrętki. Dziś co niektóre mody się powracają, choć możliwości są dużo szersze i zależą także od sklepowych akcji oraz strategii marketingowych firm wytwarzających produkty przeznaczone dla dzieci. Ponadto, kolekcjonerstwo dla dzieci to idealne warunki, aby dać upust potrzebie gromadzenia, odkrywania i eksploracji. Kolekcjonowanie pozytywnie oddziałuje na proces usamodzielniania się i kształtowania samoświadomości, a więc odrębności i kwestii własności.

Zaraźliwość kolekcjonerstwa dziecięcego można tłumaczyć przez proces wymian, które były częścią poznawania świata (m.in. domostw i klatek schodowych) i sposobem na budowanie więzi koleżeńskich. Liczne wymiany pozwalały uczyć się podstaw negocjacji i asertywności, choć nie zawsze przebiegały w pełni samodzielnie. Do gry włączali się czasem rodzice, którzy znając wartość przedmiotów wyrażali swoje zadowolenie bądź dezaprobatę poznawszy wyniki wymiany, szczególnie tych interdyscyplinarnych. Wiadomym przecież jest, że dzieci potrafią być zdeterminowane w dążeniu do skompletowania czy poszerzeniu swojej kolekcji. Zdarzały się przecież wymiany typu zegarek mamy za wkładkę z gumy Turbo. Z wiekiem ubywało podobnych wymian, a to za sprawą racjonalizatorskich przemów rodziców, które wówczas trochę psuły zabawę, ale, na dobrą sprawę, pomagały poszerzyć naszą ekonomiczną wyobraźnię oraz rozwijać kompetencje społeczne.


Uwaga dla rodziców

Będąc rodzicem warto wcielić się w rolę mecenasa kolekcji swojego dziecka. Przede wszystkim chodzi o zaakceptowanie i afirmowanie jego zainteresowań i lepsze ich poznanie. Ponadto dobrze jest wesprzeć go w kwestiach organizacji, przechowywania czy ekspozycji kolekcji. Pamiętajmy również, aby znaleźć miejsce dla kolekcji już zarzuconych, tak aby nie lądowały ostatecznie w śmietniku. Każda kolekcja powinna być dobrze opisana, spakowana i przechowywana. W życiu dorosłym wspomnienia dzieciństwa, które można dodatkowo dotknąć i zobaczyć stają się bardzo cenne, nawet jeśli są to tylko figurki z jajek niespodzianek czy guziki.

czwartek, 11 września 2014

Pierwsza łyżeczka do soli w kolekcji, cherub, Albert Bodemer

Swoją pierwszą łyżeczkę do soli kupiłem na przełomie 2009/2010 roku. Kupiłem ją razem z piękną solniczką w kształcie łabędzia. Kupiona została w Stanach Zjednoczonych i przeznaczona była na prezent. Później jeszcze kilka razy trafiałem na ten wzór łyżeczki i za każdym razem nie mogłem sobie odmówić jej zakupu.

Z biegiem czasu dowiadywałem się na jej temat wielu ciekawych rzeczy. Po pierwsze, została ona wyprodukowana przez niemiecki zakład należący do genialnego złotnika Alberta Bodemera. Zakład działa w Keltern od końca lat 40. XX wieku. Obecnie prowadzony jest przez córkę Bodemera, którą miałem sposobność poznać w 2012 roku. Łyżeczki były zazwyczaj sygnowane znakiem AB lub ALBO i wykonywane w srebrze próby 835 oraz 925 (sterling). Na rynku są też dostępne łyżeczki posrebrzane.


Na rękojeści łyżeczki przedstawione jest cherubin / putto (zaliczany do aniołów) oraz róża z Hildesheim (niem. Hildesheimer Rose). Łyżeczka jest niewielkich rozmiarów; jej długość wynosi raptem 4,8 cm, natomiast waga około 2,6 grama. Szacowana wartość łyżeczki wykonanej ze srebra to około 100 zł.

wtorek, 9 września 2014

Wywiad: Władysław Pohorecki i jego kolekcja łyżeczek

Nie tak dawno natknąłem się w Internecie na sylwetkę polskiego kolekcjonera łyżeczek – Władysława Pohoreckiego. Kolekcja tego Łodzianina rozwijana przez 13 lat składa się obecnie z ponad 2300 różnego rodzaju łyżeczek użytkowych (do herbaty, kawy, cukru, przypraw, śmietany, musztardy, kawioru, deserowe itd.) wykonanych zarówno z metalu, tworzywa sztucznego, jak i drewna.

Z Panem Władysławem miałem okazję rozmawiać telefonicznie i w ciągu tych kilkudziesięciu minut dał się poznać, jako świetny mówca i prawdziwy kolekcjoner, który z umiłowaniem poszukuje nowych skarbów. Poniżej umieszczam fragmenty naszej rozmowy w formie krótkiego wywiadu.


Kiedy i jak zrodziła się w Panu pasja kolekcjonowania łyżeczek? 
To był 2001 rok i zaczynałem od zera. W tej chwili kolekcja liczy 2327 sztuk. Zaczęło się od tego, że jeden z członków mojej rodziny pozazdrościł mi moich kolekcji i zadeklarował, że również zacznie coś zbierać i że będą to łyżeczki. Pokazał mi zbiór dziesięciu ładnych łyżeczek. Uznałem to za świetny pomysł i odparłem "zbieraj łyżeczki, a ja Ci w tym pomogę. Jak będę na giełdach staroci, pchlich targach czy bazarach i coś ładnego znajdę, to będę o Tobie pamiętał". I pamiętałem. Jednak, gdy rozpocząłem zbierać łyżeczki z myślą o nim, to jak ja miałem ich sto, to on wciąż miał te dziesięć. W związku z tym, role się odwróciły. Członek rodziny widząc to stwierdził "Wiesz co, skoro Ty masz tyle, to masz te moje dziesięć i ciągnij tą kolekcję dalej". I tak, pociągnąłem te łyżeczki i po dziś dzień je kolekcjonuję. Dynamika kolekcji jednak spada. W początkowych latach zbierało się po 200, 250 łyżeczek w ciągu roku. Natomiast teraz coraz mniej, bo co wezmę do ręki to się okazuje, że mam ten wzór i łyżeczek przybywa mniej.

Co to były za inne kolekcje? Co Pan jeszcze kolekcjonował?
Drugą kolekcją są stare aparaty fotograficzne. Jedną kolekcję 250 sztuk sprzedałem kilka temu do Muzeum Kinematografii w Łodzi. Zostawiłem sobie dwa najciekawsze egzemplarze, jako pamiątkę zbierania aparatów. Niestety, te dwa, dalej mnie pociągnęły i zacząłem tworzyć nową kolekcję. Kolejną kolekcją są stare klucze do zamków drzwi, szufladek, kufrów itd. Cała kolekcja kluczy liczy ponad 1200 sztuk. 

A w jaki sposób poszerza Pan swoją kolekcję łyżeczek? Co dominuje?
Wszelkiego rodzaju bazary, pchle targi czy targowiska. Na przykład w Łodzi na tych wydarzeniach pokazuje się wiele ludzi, którzy handlują swoimi rzeczami na gazetach. Można nawet kupić stare baterie R20, które tam leżą, bo czym więcej towaru, tym większe zainteresowanie wśród klientów może budzić. A wśród tych takich różnych bibelotów, te łyżeczki też się tam znajdują. Od kilku też lat w poszerzaniu kolekcji pomaga Internet, głównie allegro, gdzie również pokazuje się mnóstwo łyżeczek. I też gdziekolwiek jestem staram się odnaleźć sklep ze starociami.

Co mógłby Pan doradzić początkującemu kolekcjonerowi?
Przede wszystkim cierpliwości. Pieniędzy. I jeszcze raz cierpliwości.

— Jakie łyżeczki z Pana zbioru cieszą się Pana szczególną uwagą?
Szczególnie interesują mnie łyżeczki z napisami i wytłoczonymi znakami firmowymi np. przedwojenne łyżeczki z restauracji i hoteli krakowskich, warszawskich, ośrodków wczasowych, polskich firm, takich jak PKP, Orbis, LOT itp. Obecnie bicie znaków firmowych się nie praktykuje, ponieważ nie była to forma reklamy a zabezpieczenie i sztućców raczej nikt już nie wynosi.


A tu jeszcze jedno zdjęcie dokumentujące fragment potężnej kolekcji łyżeczek Pana Władysława. Trzeba przyznać, że tak wyeksponowana kolekcja robi wrażenie. Podobnie zresztą jak kolekcja kluczy.