piątek, 24 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Zmieniając postać rzeczy

W poprzednich przemyśleniach wspomniałem już o tym, że kolekcjonerstwo skupia się wokół fizycznie istniejącego przedmiotu. Idźmy zatem dalej. Ów przedmiot codziennego użytku, wytwór ludzki, fragment przyrody za sprawą człowieka zmienia swoją pierwotną funkcję stając się przedmiotem kolekcjonerskiej pasji angażującej czas, pieniądze oraz myśli i emocje. I choć człowiek oszukał przeznaczenie przedmiotu to dzięki niemu zyskało ono podziw i rodzinę. Przedmiot stanął na muzealnym piedestale i stał się częścią zbioru wypełniającego osobistą przestrzeń życiową kolekcjonera i często oddziaływającą na jego bliskich. I choć zmieniono postać rzeczy, to nie wyrwano jej z korzeniami. Wręcz przeciwnie – kolekcjoner odtwarza kontekst i historię życia przedmiotów zwracając przy tym baczną uwagę na wszelkie niuanse i pokrewieństwa.


I choć sprawcą wszechrzeczy jest Bóg, to to co pcha człowieka w rozwijaniu kolekcji to ta wewnętrzna ciekawość eksploracyjna połączona z imperatywem poszukiwania związków i dążeniem do możliwie różnorodnej pełni. A żeby nie było zbyt metafizycznie, to człowiek ma skłonność do samowarunkowania, w którym każdy przejaw wzrostu i rozwoju kolekcji tożsamy jest z nagrodą, a więc zalewającą nasz umysł falą endorfin. I pod tym kątem niewiele różnimy się od zakupoholików i innych chochlików. Uzależniamy od siebie przedmioty i jednocześnie uzależniamy się od nich. Jest to symbioza i choć niedoskonała to jakże przyziemna i ludzka.

Jedną z kluczowych myśli, jaka przyświeca kolekcjonerowi to ocalić przedmiot od zapomnienia i zniszczenia. Przedmiotom ofiarowywane jest nowe życie, jakże odmienne od dotychczasowego. Niedotykalskie, ale podziwiane. Mam jednak nadzieję, że w niebie nie będziemy zamykani w klaserach, gablotkach czy witrynach. Kolekcjonerstwo pomaga ocalić od zapomnienia przedmioty, ale daje – nam osobiście – szansę zapomnieć, odstresować od pędzącego złożonego życia dziejącego się ponad to. Kolekcja daje nam poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Staje się naszym schronieniem.

wtorek, 21 października 2014

Niezidentyfikowana łyżeczka do soli, Francja

Kilka dni temu dotarła do mnie kolejna ciekawa pod kątem wzornictwa łyżeczka z Francji. I choć znak minerwy (próba srebra 800/1000) jest czytelny, to imiennik już nie. Nie sądzę też, aby zakup lepszego szkła powiększającego mogło pomóc dokonać identyfikacji znaku, co skazuje mnie na czekanie na pojawienie się na rynku tej samej łyżeczki z czytelniejszym znakiem. 


Podejrzewam, że łyżeczka została wykonana na początku XX wieku, co sugeruje jej kwieciste wzornictwo trzonka (rączki). Czerpak ma wzór muszli. Waga łyżeczki to 4,5 grama, 68 mm długości i 18 mm szerokości.

sobota, 18 października 2014

Łyżeczka do soli, secesja, lilie wodne, Francja

To już kolejna ciekawa łyżeczka do soli z motywem roślinnym na rączce pochodząca z Francji. Tym razem mamy najprawdopodobniej do czynienia z lilią wodną lub przywrotnikiem. Piękna ażurowa robota. Łyżeczka wykonana ze srebra próby 950/1000 waży 4 gramy i mierzy 5,7 cm. Oznaczona minerwą w ośmiokącie oraz imiennikiem "LC". Złotnik, który kryje się pod tymi inicjałami to Louis Coignet, który posiadał swój warsztat w Paryżu od 1893 roku. Łyżeczka wykonana na przełomie XIX i XX wieku.

środa, 15 października 2014

Łyżeczka do soli Gorham Sterling, USA

Kolejna łyżeczka kupiona w Stanach Zjednoczonych i zasilająca moją kolekcję została wyprodukowana przez jedną z największych manufaktur przedmiotów ze srebra na świecie. Mowa o Gorham, mającą swoją siedzibę w Providence, Rhode Island i działająca od 1831 roku. Firma została założona przez Henry L. Webster oraz Jabez Gorham.


Łyżeczka ma ponad sto lat a wygląda prawie jak nowa. Utrzymana jest w minimalistycznym stylu. Nie jest może zbyt urodziwa, ale swoją funkcję spełnia doskonale; jest wygodna w trzymaniu a sól daje się równie łatwo nabierać. Na łyżeczce wybity jest napis STERLING oraz znaki rozpoznawcze manufaktury Gorham wykorzystywane pod koniec XIX wieku. Ponadto na uchwycie widoczne są wygrawerowane inicjały SF * B. Waga łyżeczki to 3,5 grama, długość zaś 7 cm. 

poniedziałek, 13 października 2014

Napisy na łyżkach staropolskich

Jak wspominałem we wpisie zatytułowanym "Łyżki i łyżeczki pamiątkowe" przed 1700 rokiem łyżka stanowiła rzecz osobistą, którą noszono przy sobie zatknięte za pas. Zygmunt Gloger w "Encyklopedii Staropolskiej" z 1903 roku pisze o łyżkach następująco:
Do wybitnych sprzętów stołowych polskich należały w XVI i XVII w. łyżki srebrne a niekiedy i cynowe, różniące się zupełnie kształtem swym od dzisiejszych. Czerpaki miały one szerokie a płytkie, często wewnątrz wyzłacane, trzonki proste, przy osadzie i na końcu rzeźbione. Na łyżkę taką można było nabrać bigosu i kaszy dużo, ale polewki niewiele. Gołębiowski tak pisze w dziełku swojem „Domy i dwory” o nakryciach stołów w dawnej Polsce: „Chleb na talerzu przykryty był serwetą maleńką; kładziono łyżkę tylko, bez noża i widelca, każdy je bowiem z sobą przynosił. Na łyżkach bywały napisy, to stosujące się do tego, ażeby powściągnąć od kradzieży, to zawierające ogólne prawidła.”


Następnie autor podaje przykłady tych napisów. Oto one:
  1. Pamiętaj, człowiecze – że cię nie długo na świecie.
  2. Mnie kto skryje – bardzo mój pan bije.
  3. Nie kładź mię zanadra – bym ci nie wypadła.
  4. Pierwsza potrawa – szczerość łaskawa.
  5. Bez łyżki zła strawa – chociaż dobra potrawa.
  6. Trzeźwość, pokora – rzadka u dwora.
  7. Kto komu jamę kopa – sam w nię wpada.
  8. Nie przebierać, gdy coć dadzą. Kiedy cię za stół posadzą.
  9. Dalić Bóg dary – używaj miary.
  10. Przy każdej sprawie – pomnij o sławie.
  11. Wszystko przeminie, sława nie zginie.
  12. Napoj pragnącego, nakarm łaknącego.
  13. Dasz Bogu prawie – oddać łaskawie.
  14. Nie opuszczaj cnoty dla pożytku.
  15. Gdy nie masz pieniędzy – przyucz się nędzy.
  16. Byś wszystko utracił – cnotę chowaj.
  17. Cnotę nad złoto przekładaj.
  18. Pamiętaj, żeś człowiek, jaki twój wiek.
  19. Dał ci Bóg dary, używaj miary.
  20. Złego zwyczaju strzeż się i w gaju.
  21. To prawy pan, kto baczy swój stan.
  22. Na to mię tu dano, aby mię nie brano.
  23. Wolno mną jeść, ukraść nie.
  24. Miła wieść, gdy wołają jeść.
  25. Kto mię stąd wyniesie, pewnie go dar wzniesie.
  26. Gdzie sobie radzi, tam spełnić nie wadzi.
  27. Miewaj na pieczy poczciwe rzeczy.
  28. Dobra żona – męża korona.
  29. Żak szkolny, jako wilk głodny.
  30. Dziatki moje, jedzcie tędy. A nie dbajcie o urzędy.
  31. Jedz mną a skromnie i nie myśl o mnie.
  32. U pijanicy niemasz tajemnicy.
  33. Szczerość będzie wdzięczna wszędzie.
  34. Bogu ufaj, w szczęściu nadzieje nie pokładaj.
  35. Poznać po mowie, komu płocho w głowie.
  36. Pokój czynić na mądrego zależy.
  37. Dla srebra kawalca obieszą zuchwalca.
  38. Kto nie dba o goście, w szkatule mu roście.
  39. O łyżkę nie prosi, kto ją z sobą nosi.
  40. Żywiąc pomiernie, bądź z każdym wiernie.

piątek, 10 października 2014

Łyżeczka do soli owinięta liściem paproci, Francja

Póki co nie opracowałem jakiegoś zunifikowanego systemu tytułowania wpisów prezentujących łyżeczki z mojej kolekcji. Podejrzewam, że blog zyskałby na przejrzystości, a ja nie musiałbym za każdym razem poświęcać tyle czasu na jego wymyślanie. Może czytelnicy mają jakiś pomysł?

Dziś mam łyżeczkę do soli oznaczoną minerwą w ośmiokącie, czyli wykonaną z próby srebra 950/1000. Jak to z francuskimi rzeczami bywa trudno jest mi odszyfrować imiennik. Na pewno jest na nim inicjał B (po prawej stronie) i chyba jakiś ptak po środku. Reszta jest totalnie nieczytelna. Chyba najwyższy czas na zakup mikroskopu.



Waga łyżeczki to raptem 3 gramy, a jej długość wynosi 6,8 cm. Posiada muszelkowy czerpak. Łyżeczka  jest ładnie wykonana, co zdradzają szczegóły. Kupiona na allegro za 66 zł. Drogo, ale jestem zadowolony z zakupu.

środa, 8 października 2014

Dwie srebrne łyżeczki do soli, Norwegia i Francja

Dziś dotarły do mnie dwie piękne łyżeczki do soli z dwóch różnych zakątków Europy. Obie były porządnie zapakowane i dostarczone przez pocztę polską.

Pierwsza z nich została wykonana przez manufakturę Thorvald Marthinse Sølvvare-Fabrikk leżącą w Tønsberg w Norwegii i działającą od ok. 1900 roku. Wykonana jest ze srebra próby 830. Wzór na łyżeczce to tzw. "Norskt Mønster", czyli róża wikingów. Wszystko ładnie oznaczone: NM (Norskt Mønster); 830 (próba srebra); S (srebro); puchar w owalu (znak wytwórcy używany w latach 1900-1925); 337. Waga norweskiej łyżeczki to 3,5 grama, wymiary: 5,8 x 1,6 cm.


Druga łyżeczka pochodzi z Francji i utrzymana jest w stylu empire. Znakiem rozpoznawczym jest francuski znak probierczy w postaci minerwy wpisanej w ośmiokąt (srebro próby 950/1000). Znaku wytwórcy nie jestem w stanie odczytać. Wydaje się jednak, że w rąb wpisane są litery A oraz G (ewentualnie C), a pośrodku znajduje się tarcza zwieńczona koroną. Zagadka, mam nadzieję, zostanie wkrótce rozwiązana, choć wstępna kwerenda wskazuje, że może to być dzieło złotnika Auguste Girard. Posiadał on swój warsztat w Paryżu i działał w latach 1921-1930. Waga łyżeczki to 5,2 grama, długość 6,9 cm a szerokość 1,6 cm.


W każdym razie śmieszne jest, jak destrukcyjne bywają francuskie znaki dla małych przedmiotów ze srebra. Francuzi, jak widać, nigdy się nie patyczkowali i wybijali próby w widocznych i odkrytych miejscach i to z takim impetem, że często przedmiot stawał się lekko zdeformowany, co szczególnie widać na łyżeczkach. Wzorem do naśladowania w tym względzie są niewątpliwie Brytyjczycy. Ich znaki są czytelne i bardzo umiejętnie wybijane.

poniedziałek, 6 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Noe pierwszym kolekcjonerem?

Kolekcjonera można scharakteryzować jako osobę tworzącą pewien zbiór. Może to być zarówno zbiór otwarty, jak i zamknięty. Przyjęło się, że kolekcjonować można przedmioty, a więc potocznie określane "coś". A zatem obiekt kolekcji powinien istnieć fizycznie i dać się opisać, scharakteryzować. Ten materialny element świata związany jest zarówno z materią ożywioną, jak i nieożywioną.


Wedle tej szerokiej definicji, kolekcjonerem nazwalibyśmy także Noego, który jednocześnie jest ojcem wszystkich kolekcjonerów. To on według biblijnej relacji posłuchał i uczynił wszystko, co mu Bóg przykazał (Stary Testament, Księga Rodzaju): 
"Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady. Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły".
Dalsze rozważanie tego przypadku byłoby z pewnością ciekawe, ale jednocześnie obarczone dużą dawką subiektywizmu. Bo czy kolekcjonerem można uznać osobę, która wykonuje czyjąś wolę i działa na czyjeś zlecenie? I czy można kolekcjonować istoty żywe, poniekąd je zniewalając? Choć kolekcja roślin nie wzbudza w nas takich emocji, to w przypadku zwierząt mamy już pewne opory. Ale czy ogrody botaniczne czy zoologiczne nie stanowią zbiorów? Chyba tak, podobnie zresztą jak zbiory muzealne, których początki przecież dawali właśnie kolekcjonerzy, oddani swojej pasji i gotowi oddać swoje zbiory publicznej/prywatnej opiece, co było oczywiście obwarowane licznymi paragrafami. A wszystko po to, aby dorobek życia nie został podzielony, wyprzedany czy trafił w niepowołane ręce.

Złoty wiek dla kolekcjonerstwa przypada na okres pierwszej fali globalizacji, która miała swój początek na przełomie XV i XVI wieku, a więc w czasach odkrywania nowych lądów i kultur oraz wzmożonej wymiany handlowej pomiędzy Europą a terenami kolonizowanymi. Żyłka kolekcjonerska głównie była widoczna u bogatych mieszczan i kupców takich narodowości jak Portugalia, Hiszpania, Niemcy czy Francja. Szczególne znaczenie odegrała jednak Holandia w XVI i XVII wieku, którego spora część arystokracji i mieszczaństwa posiadała w swoich domostwach tzw. Kunstkammer lub Wunderkammer czy to w postaci osobnego gabinetu osobliwości czy też specjalnie przygotowanej w celach ekspozycyjnych witrynie.

Była to swoista kolekcja dzieł sztuki, numizmatów, zabytków starożytnych, martwej natury, egzotycznych przedmiotów i innych osobliwości. Był to swoisty mikrokosmos w formie puzzli, którego można było podziwiać i wraz z dokładaniem nowych elementów łatwiej rozumieć. Często też w ich pobliżu właściciel tworzył własną biblioteczkę, która również pozwalała odkrywać świat i poszerzać horyzonty poznania aspirującego do oświecenia człowieka.To wszystko wywierało również piorunujące wrażenie u osób odwiedzających kolekcjonera, nie tylko świadczyła o jego statusie społecznym, ale również o ponadprzeciętnym intelekcie.


Ci z Was, którzy chcieliby obejrzeć na żywo "pokój kolekcjonera" z XVII wieku zachęcam do odwiedzenia Kamienicy Hipolitów w Krakowie, która jest częścią Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wstęp jest bezpłatny jeśli wybierzemy się tam w środę!

sobota, 4 października 2014

Wikipedia: Łyżeczka do soli i solniczka

Przed chwilą dodałem nowe hasło do polskiej Wikipedii. Chodzi oczywiście o hasło "łyżeczka do soli". Zobaczymy czy otrzyma akceptację społeczności w obecnej formie. Wygląda to tak:


Wcześniej dodałem również informacje odnośnie otwartego naczynia do soli (ang. salt cellar lub open salt) w haśle "solniczka" i jego wyparcia przez współczesną wersję solniczki (ang. salt shaker).


Ewentualne uwagi można przekazywać za pośrednictwem encyklopedii Wikipedia bądź w komentarzach poniżej.

środa, 1 października 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Warto mieć pasję!

"Kolekcjonerzy to ludzie szczęśliwi."
– Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832)


Kolekcjonerstwo spełnia co najmniej kilka istotnych funkcji w życiu człowieka, które kryją w sobie wiele pozytywnych cech. Są to m.in. takie funkcje jak:
  • estetyczna – ciekawość, działa na zmysły, stanowi dumę kolekcjonera, który widzi piękno
  • nostalgiczna – każdy przedmiot posiada swoją historię (pamięć) oraz kontekst społeczno-kulturowy. Kolekcjoner stara się go poznać i zrozumieć, dzięki czemu zachowuje od zapomnienia fragment rzeczywistości, który jest też namacalny przez innych. Można powiedzieć, że kolekcjonuje przeszłość i teraźniejszość w imię przyszłości.
  • pragmatyczna – kolekcja może i najczęściej posiada wymiar utylitarny, co przejawia się nie tylko we współtworzeniu przestrzeni mieszkalnej, ale również może być wykorzystywana do swoich pierwotnych celów. Dotyczy to m.in. ogólnych kolekcji z określonej epoki, np. Art Deco czy lat 60.
  • społeczna – wspólne zainteresowania łączą ludzi, ułatwiają nawiązywanie nowych kontaktów społecznych i tworzenie się społecznej sieci - wspólnotę kolekcjonerów, wokół której dochodzi do wymiany wiedzy i doświadczenia.  Obserwuje się to zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Ponadto specjalizacja w danej dziedzinie daje człowiekowi poczucie własnej wartości, który poprzez ten proces nie daje się łatwo zaszkodzić. łatwiej odnajduje się w społeczeństwie.
  • hedonistyczna – kolekcjonowanie nierozerwalnie wiąże się z przyjemnością, co pozytywnie przekłada się na motywację kolekcjonera i jego poczucie spełnienia. Radość może być czerpana z poszukiwania, odnajdowania, posiadania czy eksponowania własnej kolekcji. Także posiadana wiedza w danej dziedzinie i dzielenie się nią jest źródłem pozytywnych doznań. 
Ponadto kolekcjonerstwo uczy cierpliwości, wzmaga refleksyjność i poszanowanie wobec przyrody i wytworów człowieka. Jest świetną odskocznią od życia codziennego i niesie ze sobą wiele radości oraz satysfakcji. Jednocześnie kolekcjonerstwo może stać się obsesją za sprawą niuansów, które dostrzegamy w zdobytych przedmiotach. Pasja może być rozniecana wciąż na nowo w przypadku różnorodności i ciekawostek.

Kolekcjonerstwa nie należy mylić z syllogomanią, czyli kompulsywnym zbieractwem definiowanym jako obawa przed pozbyciem się czegoś użytecznego czy poczucie bezpieczeństwa zbudowane na posiadaniu różnych przedmiotów. Syndrom chomika ma to do siebie, że prowadzić do dezorganizacji życia i niekontrolowanego ograniczenia przestrzeni życiowej.

Kolekcjoner myśli i działa pod kątem rozwijania swojej pasji, co przejawia się nie tylko w ekspansji kolekcji, ale przede wszystkim w zdobywaniu wiedzy na jej temat. W każdym razie otaczamy się rzeczami, ich liczba dynamicznie rośnie, czasem tylko części się pozbywamy, aby niewiele później pobić rekord posiadanych przedmiotów i skonstatować, że potrzebujemy więcej przestrzeni.

Nieliczni zachowują wstrzemięźliwość, surowo kontrolując i redukując liczbę przedmiotów do minimum. Poczucie wolności czy swobody pomaga im przejść obok kaprysu, a czasem i wygody obojętnie. Co ciekawe minimalistyczny styl życia, podobnie jak kolekcjonerstwo może stać się filozofią życia, z której czerpać można wiele przyjemności. Ponoć szczęśliwszy jest nie ten, kto więcej posiada, ale ten kto mniej potrzebuje. Prawdziwe wydaje się to powiedzenie jednak dopiero na starość, gdzie życie ulega przewartościowaniu i wiele toczy się wokół bardziej fundamentalnych potrzeb.