niedziela, 14 września 2014

Przemyślenia kolekcjonera: Dzieci a kolekcjonerstwo

Kolekcjonerstwo to szczególna choroba wieku dziecięcego (6–12 lat). Charakteryzuje się dużą zaraźliwością i tylko nieliczni wykazują się odpornością. Poza tym jest wyjątkowo długotrwała oraz pomocna w nawiązywaniu kontaktów i pielęgnowaniu pierwszych silniejszych więzi międzyludzkich. Co ważne przechodzi w stan uśpiony lub funkcjonuje w osłabionej formie przez okres dojrzewania, aby ostatecznie uderzyć ze zdwojoną siłą lub całkowicie usunąć się w cień. 


Na rozwinięcie się kolekcjonerstwa duży wpływ ma otoczenie. Dziecko odznacza się bowiem dużą podatnością na wpływy innych oraz panujące mody na kolekcjonowanie, które definiują w retrospektywie wspomnienia z lat dziecięcych. Są one relatywnie wyraźne i często obudowane dodatkowymi osobistymi historiami. W latach 90. najbardziej wyrazistymi wczesnoszkolnymi modami było kolekcjonowanie karteczek notesowych oraz naklejek (np. z owoców). Później doszły do tego wkładki z gum do żucia (m.in. Kaczor Donald i Turbo), znaczki, monety, puszki po napojach, muszelki czy kapsle lub nakrętki. Dziś co niektóre mody się powracają, choć możliwości są dużo szersze i zależą także od sklepowych akcji oraz strategii marketingowych firm wytwarzających produkty przeznaczone dla dzieci. Ponadto, kolekcjonerstwo dla dzieci to idealne warunki, aby dać upust potrzebie gromadzenia, odkrywania i eksploracji. Kolekcjonowanie pozytywnie oddziałuje na proces usamodzielniania się i kształtowania samoświadomości, a więc odrębności i kwestii własności.

Zaraźliwość kolekcjonerstwa dziecięcego można tłumaczyć przez proces wymian, które były częścią poznawania świata (m.in. domostw i klatek schodowych) i sposobem na budowanie więzi koleżeńskich. Liczne wymiany pozwalały uczyć się podstaw negocjacji i asertywności, choć nie zawsze przebiegały w pełni samodzielnie. Do gry włączali się czasem rodzice, którzy znając wartość przedmiotów wyrażali swoje zadowolenie bądź dezaprobatę poznawszy wyniki wymiany, szczególnie tych interdyscyplinarnych. Wiadomym przecież jest, że dzieci potrafią być zdeterminowane w dążeniu do skompletowania czy poszerzeniu swojej kolekcji. Zdarzały się przecież wymiany typu zegarek mamy za wkładkę z gumy Turbo. Z wiekiem ubywało podobnych wymian, a to za sprawą racjonalizatorskich przemów rodziców, które wówczas trochę psuły zabawę, ale, na dobrą sprawę, pomagały poszerzyć naszą ekonomiczną wyobraźnię oraz rozwijać kompetencje społeczne.


Uwaga dla rodziców

Będąc rodzicem warto wcielić się w rolę mecenasa kolekcji swojego dziecka. Przede wszystkim chodzi o zaakceptowanie i afirmowanie jego zainteresowań i lepsze ich poznanie. Ponadto dobrze jest wesprzeć go w kwestiach organizacji, przechowywania czy ekspozycji kolekcji. Pamiętajmy również, aby znaleźć miejsce dla kolekcji już zarzuconych, tak aby nie lądowały ostatecznie w śmietniku. Każda kolekcja powinna być dobrze opisana, spakowana i przechowywana. W życiu dorosłym wspomnienia dzieciństwa, które można dodatkowo dotknąć i zobaczyć stają się bardzo cenne, nawet jeśli są to tylko figurki z jajek niespodzianek czy guziki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz