niedziela, 25 stycznia 2015

Różne oblicza kolekcjonerstwa – fetysz i obsesja

Natknąłem się dziś na ciekawy film dokumentujący skrajne formy kolekcjonerstwa. Przedstawiono takie problemy jak fetysz, obsesja i syllogomania. Najbardziej zaciekawił mnie przypadek Brytyjczyka, którego życie bezsprzecznie zdominowała kolekcja. Spektrum jego kolekcji jest bardzo szerokie, a tematem przewodnim są ptaki w różnej postaci – naklejek, ubrań, mebli, talerzy, figurek, naparstków, przycisków do papieru oraz wielu innych przedmiotów dekoracyjnych i codziennego użytku. Jego kolekcja robi wrażenie. Cały jego dom stał się miejscem ekspozycji potężnej kolekcji ptaków przez co m.in. jego kuchnia przestała pełnić swoją pierwotną funkcję. Stołuje się u rodziców a wolny czas spędza na ekspansji swojej kolekcji, jej czyszczeniu, przestawianiu i podziwianiu. Zachęcam do obejrzenia tego na własne oczy. Materiał wymaga znajomości języka angielskiego.

piątek, 16 stycznia 2015

Łyżeczka do soli, Australia, Mytton Rodd Ltd, 1983

Niżej opisywana srebrna łyżeczka została wykonana w manufakturze Mytton Rodd w Melbourne w Australii. Jest częścią kolekcji opracowanej przez Franklina Minta w latach 1983-1984. Znaki na srebrze zostały wybite z tyłu i obejmują: 'C', '83' 'FM', 'RODD' i znak próby '.925'. Wzór łyżeczki to 'Camille' (rumianek). Kolekcja nazwana została wymownie "Silver Spoons of the World's Greatest Silvermiths", czyli "srebrne łyżeczki największych złotników na świecie". Trudno określić, kiedy powstał jej pierwowzór, choć stawiam, że w latach 30. XX wieku.


Łyżeczka ma całkowitą długość 63 mm. Szerokość czerpaka wynosi natomiast 13 mm. Łyżeczkę dobrze trzyma się w ręce, waży 5,2 grama.

sobota, 10 stycznia 2015

Łyżeczka do soli, Kanada, Henry Birks and Sons, 1940

Kolejna łyżeczka powstała w znanej na całym świecie manufakturze Birks, która od 1879 znajduje się w Montrealu (Quebec) w Kanadzie. Wzór łyżeczki to tzw. "American Classic".


Długość łyżeczki to 70 mm, natomiast czerpak w najszerszym miejscu ma 15 mm. Waga wynosi 5,4 grama. Na spodniej stronie widnieje napis "Birks Sterling Canada", obok którego znajdują się znaki wytwórcy oraz literka umożliwiająca identyfikację roku produkcji. W tym przypadku jest to rok 1940.


środa, 7 stycznia 2015

Łyżeczka do soli, Norwegia, David Andersen, 1983

Dzisiaj dotarły do mnie cztery łyżeczki do soli, które kupiłem od pana Leszka na allegro. Każda pochodzi z innego miejsca na świecie. Pierwsza z nich została wykonana w znanej norweskiej manufakturze 'David Andersen', która mieści się obecnie w Oslo w Norwegii. Historia firmy biegnie od 1876 roku przez wiele istotnych dla sztuki użytkowej epok i w każdej z nich David Andersen odcisnął swoje piętno. 


Łyżeczka posiada kilka oznaczeń, w tym nazwę wytwórcy D-A (David Andersen), państwa (Norway), próby (Sterling 925S) oraz C 83. Waga wynosi 4,3 grama a długość 61 mm. Szerokość czerpaka to 14 mm w najszerszym miejscu. Jest to łyżeczka dość nietypowa, z dość grubą i obłą rączką. Na czerpaku natomiast widnieje bratek. Łyżeczka wykonana została w 1983 roku, a jej pierwotna wersja najprawdopodobniej w latach 1910-1930.

sobota, 3 stycznia 2015

Przemyślenia kolekcjonera: Kolekcjonerstwo – konsumpcja czy inwestycja?

Z ekonomicznego punktu widzenia kolekcjonerstwo może być traktowane zarówno jako szczególna forma konsumpcji, jak i inwestycji. Często jest tak, że kolekcjoner uzasadnia swój kolejny zakup tym, że wartość nabywanego przedmiotu w przyszłości wzrośnie. Traktowanie swojego hobby jako inwestycji jest doskonałym pretekstem, aby je rozwijać nie przejmując się za nadto kosztami. Wykorzystują to niektóre przedsiębiorstwa dostosowując swoje produkty i przekaz promocyjny do pragnień potencjalnego klienta – kolekcjonera. Stąd też na rynku pojawiają się limitowane edycje zegarków Swatch, zapalniczek Zippo czy krótkie serie figurek z jajek niespodzianek. Firmy te kreują popyt na swoje produkty wspierając rozwój klubów kolekcjonerskich, promując książki dla kolekcjonerów czy budując społeczności i infiltrując je marketingiem szeptanym. Najtrudniejsze są początki, później spirala nakręca się sama.


Choć przyjemność jest podstawowym motywem kolekcjonowania, to pieniądz odgrywa bardzo istotną rolę, ponieważ ukierunkowuje i ogranicza. To cena najczęściej spowalnia proces zdobywania nowych pozycji w kolekcji i decyduje o tym co kolekcjonujemy. Co by było gdyby kapitał nie odgrywał żadnej roli? Czy kolekcjonowanie byłoby tak samo pasjonujące? Brak wyzwania ograniczonego kapitału i procesu poszukiwania wynagradzającego cierpliwość kolekcjonera mógłby w pewnym sensie wyjałowić radość kolekcjonerstwa. Czym byłoby ono, gdyby nie wyzwanie pokonywania ograniczeń? Obawiam się, że jedynie codzienną aktywnością, pracą obdartą z emocji i uczuć. Być może dlatego grubość portfela ma przemożny wpływ na rodzaj i styl kolekcjonerstwa. W końcu nie każdy może pozwolić sobie na stworzenie kolekcji klasycznych samochodów, dlatego większość motoryzacyjnych fanów (kto do nich nie należy?!) musi zadowolić się ich replikami.

Aspekt inwestycyjny bywa idealnym argumentem, dla którego kolekcjoner musi nabyć daną rzecz. Pamiętać jednak należy, że nie zwalnia to kolekcjonera od myślenia i mimo, że zakup wydaje się być ekonomicznie uzasadniony, to rynek boleśnie weryfikuje każde błędne założenie. Przyszłości nie sposób jest w pełni przewidzieć, stąd tylko część prognoz może się sprawdzić. Ponadto rynek inwestycji emocjonalnych jest rynkiem mało płynnym, dlatego kolekcjoner musi liczyć się  tym, że spieniężenie mniej pożądanych w kolekcji przedmiotów wymagać będzie czasu – miesięcy a nawet lat.

Zasadniczo świadomość ekonomicznych przesłanek biorących się z kolekcjonerstwa przychodzi dość szybko. Z czasem nabieramy doświadczenia i rozeznania rynku, szczególnie przy powtarzających się transakcjach w czasie. Tworzona kolekcja ma też to do siebie, że składa się z przedmiotów, których nie używamy; wszystko jest skrzętnie przechowywane, konserwowane, tak więc kolekcja może być swoistym sposobem na dywersyfikację majątku i jego tezauryzację. Problemem na niektórych rynkach są natomiast  nieuczciwi sprzedawcy oraz falsyfikaty, które mogą być zarówno kosztowne, jak i zniechęcające dla kolekcjonera. Niestety, również negatywne emocje są częścią tego fachu – byle nie było ich zbyt wiele i aby nie występowały w seriach.

Obok konsumentów i inwestorów, kolekcjonerzy pełnią również często rolę sprzedawców, a więc stanowić mogą konkurencję (rynek wtórny) dla firm trudniących się tworzeniem i dystrybucją przedmiotów typowo kolekcjonerskich, do których zaliczyć można m.in. modele samochodów, numizmaty czy porcelanowe figurki. Wiele mamy też przykładów na to, jak przedsiębiorstwa wypuszczając krótkie serie wykorzystują w celach marketingowych wędki na kolekcjonerów, na co najbardziej narażeni są rodzice i dzieci. Nic dziwnego, że tak popularne są/były jajka niespodzianki, chipsy z tazo, stikeez z lidla, gumy do żucia z historyjkami czy  happy meal z McDonald's.

Generalnie dobrze jest mieć ogólny obraz rynku, na którym jesteśmy aktywni. Warto również samemu zastanowić się nad kwestią konsumpcji i inwestycji w kontekście własnej kolekcji. Pozwoli to na lepsze zabezpieczenie własnej przyszłości i zmniejszenie losowości kolekcji.