środa, 5 listopada 2014

Wywiad: Joanna Chyła i jej kolekcja solniczek

Chciałbym się z Wami podzielić moim najnowszym odkryciem, a mianowicie sylwetką oraz kolekcją Pani Joanny Chyły z Sopotu. Kolekcja Pani Joanny liczy obecnie ponad 2600 sztuk solniczek pochodzących z kilkudziesięciu różnych krajów. Solniczki stare i nowe wykonane z porcelany, porcelitu, szkła, plastiku, drewna i metalu. Kolekcja pięknie wyeksponowana, tematycznie uporządkowana, dostępna dla ciekawych jest efektem niemal 35 lat zbierania.

Poniżej krótki wywiad z Panią Joanną. Dziękuję za poświęcony czas i ciekawą historię Pani Joanno!

—  Kiedy i jak zrodziła się w Pani pasja kolekcjonowania solniczek? Czy pamięta Pani swoją pierwszą solniczkę w kolekcji?
— Moja kolekcja miała początek w 1980 roku, dokładnie w sierpniu, jak powstała Solidarność. Opowiem jak było, poszłam na spacer z przyjaciółką, przechodziłyśmy koło kiosku ruchu, do którego następnie weszłyśmy. Na półce stały figurki i świnki. Pytam Pani co to jest. Pada  odpowiedź – solniczki. Był to chłop i kobitka, no i świnka. Od tego się zaczęło a chłop i kobitka otrzymali imiona - Adam i Ewa. Wyglądali jak pierwotni ludzie, z listkiem na intymnych miejscach. Wówczas nie było żadnych solniczek, a te wyjątkowo mi się spodobały. Były po prostu inne, ciekawe. Potem gdzieś pojechałam na wakacje, następne kupiłam w Cepelii w Kazimierzu Dolnym. Przywiozłam je do domu i tak było już ich kilka. Rodzina podpatrzyła rosnącą kolekcję i również przywiozła kilka egzemplarzy jeżdżąc po Polsce. Jak było ich coraz więcej, to zaczęłam chodzić na rynek w Sopocie i kupowałam, a pasja to taka, że jak zobaczyłam jakąś figurkę, kaczkę zwierzaka i tak dalej, to tylko sprawdzałam czy ma dziurki i koreczek. Chodziłam na ten rynek w każdy dzień targowy; nazwali mnie solniczką.

Solniczki pochodzą nie tylko z rynku, bowiem gdziekolwiek wyjeżdżałam, to zawsze przywoziłam ze sobą solniczki. Był czas, że jeździłam do Niemiec wtedy RFN. Tam również chodziłam na tzw. flohmarkty i kupowałam solniczki. Bardzo się cieszyłam, że kolekcja się powiększa; uwielbiałam je oglądać zanim wróciłam do domu. W domu zaś mąż musiał się nagłowić w jaki sposób te solniczki wyeksponować.

Nie tylko ja kupowałam solniczki. Robiła to cała rodzina, znajomi, znajomi dzieci. Jak tylko ktoś się dowiedział, że je zbieram to starał się mi coś kupić, przywieźć z podróży. Do mojej kolekcji przyczyniło się bardzo wiele osób.


—  Jakie solniczki z Pani zbioru są dla Pani szczególnie ważne?
—  Solniczki dla mnie szczególnie ważne oznaczone są na mojej stronie [http://www.solniczki.pl] symbolem "naj" i jest ich około stu. Solniczki są przeważnie porcelanowe, wykonane z kamionki i porcelitu. Są też szklane, drewniane, stalowe, platerowe i srebrne. Jest też trochę starych, ale na tym się nie znam, jakie mają pochodzenie i czy są wartościowe.

—  Czy poza solniczkami coś jeszcze Pani kolekcjonowała/kolekcjonuje?
— Nic innego poza solniczkami nie kolekcjonuję; nie starczyłoby miejsca na coś jeszcze, a i tak nie mam już miejsca na nowe solniczki.

—  Jak Pani bliscy odnoszą się do Pani kolekcji solniczek? Jak zmieniało się ich podejście do niej z perspektywy czasu?
Rodzina moja jest zadowolona, że mają taką kolekcjonerkę. To oni mnie namówili, abym zgłosiła się z moją kolekcją do Guinnessa, co zresztą powiodło się dwa razy. Szczególnie jestem dumna z drugiego rekordu, który został wpisany do Księgi Guinnessa na jej 50-lecie. Oni sami do mnie napisali, że jeżeli się moja kolekcja powiększyła, to proszą o przesłanie wszystkiego jak na zasadach, co poprzednio. Zrobiłam wszystko co trzeba, no i jestem w złotej księdze Guinnessa. Był to był rok 2005. 

Poza tym mój zięć trzy lata temu założył mi stronę internetową, gdzie widnieje cała moja kolekcja. Jeśli pojawiają się kolejne solniczki wówczas robię zdjęcia i dodaję je do kolekcji na stronie. Wszyscy mówią, żebym się nie przejmowała, że ktoś w Ameryce ma więcej; ty za to masz najwięcej w Europie i Polsce - podkreślają.

—  A jak dokładniej wyglądała procedura zgłaszania i weryfikowania rekordu przez zespół Guinnessa?
Jeśli chodzi o Guinnessa to wchodziło w to liczenie solniczek przez dwie niezależne osoby, ale ważne z pieczęcią i stanowiskiem. Oczywiście zdjęcia; za pierwszym razem na płytce. Opisane wszystkie solniczki, łącznie z podanie ich źródła, tak jak jest to na mojej stronie. Dodatkowo dwie publikacje z gazety lub TV. Te z gazety były przetłumaczone. Wykaz solniczek musiał być również w języku angielskim.

—  Czy zna Pani innych kolekcjonerów tego typu przedmiotów?
Nie spotkałam się, żeby ktoś akurat zbierał solniczki. Znam za to kolekcjonerów, którzy zbierają dzwonki, żelazka, dziadki do orzechów. Znajoma np. zbiera wszystko co jest związane z lwem.

— Co mogłaby Pani doradzić początkującemu kolekcjonerowi?
— Początkujący kolekcjoner musi mieć pasję, to bardzo pomaga.

— Czy ma Pani jakieś marzenie związane z kolekcją, które chciałaby Pani spełnić?
— Chciałabym, aby moja kolekcja nie została zaprzepaszczona jak po mnie zostanie.

Na koniec mini-reportaż TVP Gdańsk w formie wideo, w którym w całej okazałości można podziwiać kolekcję Pani Joanny. Obiecuję, że jak będę w Sopocie, to odwiedzę Panią Joannę i wykonam zdjęcia jej kolekcji.

1 komentarz:

  1. Gratulacje dla Pani Joanny! Piekna kolekcja i sympatyczny jej przedmiot. Podziękowania dla własciciela bloga za świetny wywiad z kolekcjonerką.

    OdpowiedzUsuń